Odwołali przetarg, a na trasach zaczyna brakować pociągów
Kolejne rozmowy z dostawcami przeciągają się już ponad trzy miesiące. Michał Szymajda, ekspert związany z portalem rynek-kolejowy.pl zwraca uwagę, że na dolnośląskich trasach już zaczyna brakować pociągów.
- Wiadomo, że producenci nie chcą zejść z ceny, którą pierwotnie zaoferowali. W pewnym momencie Koleje Dolnośląskie i Urząd Marszałkowski będą musiały zastanowić się czy dokładają do tego biznesu, czy nie? Bez nowego taboru dynamiczny rozwój Kolei Dolnośląskich zostanie zatrzymany.
Pod koniec kwietnia prezesi Kolei Dolnośląskich zrezygnowali z ich kupna, bo uznali, że oferta dostawców jedenastu składów jest zbyt kosztowna. Spółka pozbawiła się w ten sposób unijnej dotacji - 85 milionów złotych. Gdy sprawa wyszła na jaw, firma poprosiła o dwa miesiące na przeprowadzenie rozmów z producentami taboru. Po trzech miesiącach poprosiliśmy Bartłomieja Rodaka rzecznika Kolei Dolnośląskich o podsumowanie dotychczasowych działań.
- Dialog techniczny ma posłużyć spółce do tego, żeby kolejny przetarg został ogłoszony w sposób przemyślany, żebyśmy byli w pełni przekonani czego chcemy i czego możemy oczekiwać od producentów taboru. Dialog wciąż trwa i na chwilę obecną nie mamy nic więcej do dodania.
Bartłomiej Rodak potwierdził, że jeszcze w tym roku spółka ma zamiar ogłosić przetarg na nowe składy. Niezależni eksperci kolejowi są przekonani, że obecnie prowadzone negocjacje z dostawcami pociągów nie doprowadzą do obniżenia ceny taboru.
Zupełnie inaczej do sprawy podchodzą reprezentanci Urzędu Marszałkowskiego, do którego należą Koleje Dolnośląskie. Urzędnicy sugerują, że jeszcze jesienią dojdzie do przetargu i uda się wyłonić dostawcę nowego taboru. Dzięki temu, przy błyskawicznym rozliczeniu uda się też utrzymać europejską dotację 85 milionów złotych.