Pałac-perła z Piotrkowic. Przetrwał dwie wojny światowe, a nawet PRL. Później było tylko gorzej.
Francuskie słowo „baroque” oznaczało bogactwo ozdób, portugalskie „barroco” zaś perłę o nieregularnym kształcie. Oba te określenia jak ulał pasują do pałacu w Piotrkowicach koło Trzebnicy. XVII-wieczny gmach jest wyjątkowym i wybitnym przykładem rezydencji w stylu włoskiego baroku, jedynym na terenie Dolnego Śląska. Problem w tym, że przez ostatnie 70 lat o tę perłę nikt nie dbał. Czy uda się ją jeszcze uratować?
Piękny, lipcowy poranek. Stoimy w pałacowym parku. Majestatyczne drzewa delikatnie kołyszą się i szumią na wietrze. To one są ostatnimi żywymi świadkami świetności tego miejsca. Arkadiusz Michoński-dyplomata i nowy właściciel pałacu w Piotrkowicach smutnymi oczami spogląda na XVII-wieczny gmach. Bogato zdobiony i piękny budynek, który na zdjęciach i obrazach prezentuje się imponująco, z bliska robi przygnębiające wrażenie.
- A wie Pan, co jest najsmutniejsze? - zadaje mi pytanie, rozpoczynając swoją opowieść. - Zaraz po wojnie ten pałac miał sporo szczęścia. Sowieci ani go nie spalili, ani nawet nie obrabowali. Kiedy w 1945 roku dotarli tu pierwsi polscy osadnicy, to w oknach wisiały jeszcze firanki.
Spoglądam na pałac i próbuję to sobie wyobrazić. Zamykam oczy, ale niestety zamiast firanek wciąż widzę tylko... deski.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.