Kłopoty z 500+. Rodzina Marka Grzegrzółki z Bogatyni czeka 550 dni na świadczenie
Marek Grzegrzółka podkreśla, że nie dostał nie tylko pieniędzy, ale nawet informacji czy dostarczył wszystkie potrzebne dokumenty, czy może czegoś brakuje:
W związku z zatrudnieniem matki dzieci poza granicami naszego kraju rozpatrzenie wniosku z Bogatyni przejął Dolnośląski Urząd Wojewódzki. Klienci skarżą się, że nikt nie odbiera telefonów w wydziale koordynacji świadczeń, nie można tam przyjść, a i na maile trudno doczekać się odpowiedzi. Sytuację komplikuje fakt, że matka dzieci ma prawo do świadczeń w Niemczech, ale aby je uzyskać musi przedstawić decyzje z Polski. A decyzji brak. Niemieckie urzędy poszły Polakom na rękę i obniżyły świadczenia, tzw. kindergeld i wypłacają różnicę między polskim a niemieckim świadczeniem, które jest wyższe od naszego. Sylwia Jurgiel z urzędu wojewódzkiego tłumaczy, że sprawy często utykają nie w Polsce, a za granicą, gdzie nasze urzędy sprawdzają sytuację wnioskujących:
Wraz z interwencją Radia Wrocław do rodziny Marka Grzegrzółki trafiły pisma z odpowiedziami w części spraw. Nie ma jednak np. odpowiedzi w sprawie zasiłku wychowawczego, który się tej rodzinie w Polsce nie
należy, ale otrzymanie polskiej odmowy umożliwia otrzymanie takiego w Niemczech.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.