Ciąża roślin kontra proza życia, czyli spór rolnika z energetyką [AKTUALIZACJA]
Jest kompromis w sprawie uprawy pszenicy w okolicach Brennika koło Złotoryi. Pracownicy koncernu energetycznego pojawili się dziś na polu Leszka Kardasza, by rozpocząć budowę konstrukcji stalowych dla sieci wysokiego napięcia. Rolnik zablokował wjazd na pole kombajnem, bo chce najpierw zebrać zbiory. Ostatecznie udało się wypracować kompromis.
Budowa sieci energetycznej z Mikułowa do Czarnej to obecnie największa dolnośląska inwestycja energetyczna. Inwestor podkreśla, że sądowa batalia o możliwość ustawienia słupów na polu Leszka Kardasza trwa już prawie dwa lata. Jeśli faktycznie w przyszłym tygodniu ruszy budowa ostatnich trzech słupów, to nie ma obawy o dotrzymanie terminów. Od tego uzależniona jest wielomiliardowa dotacja z Unii Europejskiej.
Choć rolnik ma otrzymać rekompensatę, to nie wpuścił ekip na swoje pole, bo rośnie tam jeszcze zboże.
- Ciąża roślin trwa dłużej niż ciąża kobiet, czyli trwa 11 miesięcy. Od siewu do zbioru. Ja nie mogę sobie pozwolić, aby te moje dzieci zostały zniszczone. Bo oni mówią "zapłacimy, panie Leszku, wszystkie koszty. A ja mówię "to może niech pan je węgiel, a zrezygnuje z jedzenia chleba polskiego chłopa. Będzie taniej".
Na miejscu pojawiła się firma ochroniarska wynajęta przez inwestora. Szef ochroniarzy Robert Powęziak zapewnia, że jego ludzie nie naruszą prawa.
- Naszą rolą jest tutaj zabezpieczyć, poinformować, poinstruować osoby, które będą tu wchodziły. Ponieważ jest to teren budowy, dlatego należy go zabezpieczyć przed osobami postronnymi. Ewentualnie wezwać posiłki, jeżeli będzie taka konieczność, czy policję, służby, które się tym zajmują. Ważna jest też kwestia weryfikacji dokumentacji, ewentualnie prowadzenia dalszych czynności.
Przedstawiciele koncernu energetycznego podkreślają, że w okolicach Złotoryi od wielu tygodni wstrzymują prace nad budową największej w Polsce linii przesyłowej - właśnie ze względu na pszenicę Leszka Kardasza. Najprawdopodobniej dziś znów odstąpią od przygotowania terenu pod fundamentu dla dwóch spornych słupów.
Właściciel pola podkreśla, że - zgodnie z nakazem sądowym - udostępni swoją nieruchomość na potrzeby energetyków. Chce to jednak zrobić dopiero za kilka dni, gdy zbierze swoje plony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.