Czy ścieki zaleją znany kurort w Karkonoszach?
Wiceprezes KSWiK Arkadiusz Gerono mówi, że rury mają zostać fizycznie zatkane, a ścieki, jeśli nie będą odbierane np. samochodami, mogą się nawet wylewać z instalacji:
Do jakiej oczyszczalni zamierza je wozić, to już inna sprawa. Burmistrz Radosław Jęcek odpowiada, że nie ma takich samochodów ani takiej oczyszczalni, gdzie mógłby ścieki zawozić:
Prezes Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Karpaczu Henryk Morys nie ma przygotowanych żadnych wozów asenizacyjnych i jak mówi, jeśli rury do oczyszczalni zostaną zatkane,to ścieki zaleją sąsiednie gminy, bo pod górę płynąć przecież nie będą:
Władze Karpacza złożyły do sądu wniosek w sprawie zablokowania decyzji karkonoskich wodociągów. Obie strony złożyły również pozwy w sprawie opłat. Samorząd Karpacza nie jest udziałowcem KSWiK, ale to jeden z poważniejszych dostawców ścieków. Nie ma własnej oczyszczalni. Ścieki spływające z Karpacza do oczyszczalni w Mysłakowicach mają zbyt dużo ładunku biologicznego, który sprawia technologiczne problemy.
Jest ich również zbyt dużo. Rocznie Karpacz produkuje około 700 tysięcy metrów sześciennych ścieków. Dzieje się to jednak bardzo nierównomiernie. W szczytach turystycznych obciążenie instalacji jest ogromne, poza nimi znikome. Sprawia to kłopoty w zbyt małej, jak na obecne potrzeby oczyszczalni w Mysłakowicach. Będzie ona modernizowana, ale nawet po przebudowie będzie zbyt mała.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.