Komu się bardziej opyla? Spór rolników z pszczelarzami
Rolnicy żądają od pszczelarzy opłat za stawianie pasiek na ich polach. Niektórzy podkreślają, że skoro pszczelarze czerpią korzyści z ich gryki czy rzepaku, to powinni się dzielić także zyskami. Są też tacy, którzy nie pozwalają stawiać uli na swojej ziemi bez zapłaty w miodzie czy gotówce.
Patryk Walaszczyk, prezes jeleniogórskich pszczelarzy uważa, że to praktyki karygodne, bo największą korzyść z zapylania mają rolnicy. - Mam nadzieję, że tym panom uda się chociaż po beczce miodu do grobu zabrać - mówi Walaszczyk.
Mirosław Kaszkur ze Starej Kamienicy mówi, że pszczelarze powinni się z rolnikami dzielić kiedy korzystają z ich własności:
Rolnicy twierdzą, że na jednym ulu pszczelarze mogą zarobić nawet 2,5 - 3 tysiące złotych rocznie, więc nie ma powodu, by się nie dzielili. Sami pszczelarze twierdzą, że ich zarobek jest w rzeczywistości kilkukrotnie niższy. Problem się komplikuje, bo na górskie uprawy zwożą ule pszczelarze z Wielkopolski, ziemi lubuskiej i całego Dolnego Śląska. Są gotowi płacić - np. pół słoika miodu od pszczelej rodziny, co stawia w trudniejszej sytuacji miejscowych rolników.
Mirosław Kaszkur z Dolnośląskiej Izby Rolniczej uważa jednak, że miejscowi pszczelarze powinni mieć pierwszeństwo przed kolegami z daleka, chociażby dlatego, że zawsze wiadomo do kogo dzwonić w razie kiedy ule staną np. na drodze technologicznej na pole. Na obcych ulach często nie ma nawet numeru telefonu właściciela.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.