Komu się bardziej opyla? Spór rolników z pszczelarzami

jk, d | Utworzono: 2019-07-10 08:49 | Zmodyfikowano: 2019-07-10 08:53

Rolnicy żądają od pszczelarzy opłat za stawianie pasiek na ich polach. Niektórzy podkreślają, że skoro pszczelarze czerpią korzyści z ich gryki czy rzepaku, to powinni się dzielić także zyskami. Są też tacy, którzy nie pozwalają stawiać uli na swojej ziemi bez zapłaty w miodzie czy gotówce.

Patryk Walaszczyk, prezes jeleniogórskich pszczelarzy uważa, że to praktyki karygodne, bo największą korzyść z zapylania mają rolnicy. - Mam nadzieję, że tym panom uda się chociaż po beczce miodu do grobu zabrać - mówi Walaszczyk.

Mirosław Kaszkur ze Starej Kamienicy mówi, że pszczelarze powinni się z rolnikami dzielić kiedy korzystają z ich własności:

Rolnicy twierdzą, że na jednym ulu pszczelarze mogą zarobić nawet 2,5 - 3 tysiące złotych rocznie, więc nie ma powodu, by się nie dzielili. Sami pszczelarze twierdzą, że ich zarobek jest w rzeczywistości kilkukrotnie niższy. Problem się komplikuje, bo na górskie uprawy zwożą ule pszczelarze z Wielkopolski, ziemi lubuskiej i całego Dolnego Śląska. Są gotowi płacić - np. pół słoika miodu od pszczelej rodziny, co stawia w trudniejszej sytuacji miejscowych rolników.

Mirosław Kaszkur z Dolnośląskiej Izby Rolniczej uważa jednak, że miejscowi pszczelarze powinni mieć pierwszeństwo przed kolegami z daleka, chociażby dlatego, że zawsze wiadomo do kogo dzwonić w razie kiedy ule staną np. na drodze technologicznej na pole. Na obcych ulach często nie ma nawet numeru telefonu właściciela.


Komentarze (9)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Qbant2019-07-11 16:10:52 z adresu IP: (195.182.xxx.xxx)
Dopłaty unijne, możliwość szkoleń, czasopisma branżowe i min. od producentów środków ochrony roślin, nawozów, sprzętu rolniczego, własna praktyka itd.- wiedza na wyciągnięcie ręki a mimo to niektórzy panowie ze słomą w butach ale w nowym John Deere dalej są przekonani że głowa służy tylko do jedzenia ("po co Ci ta głowa? - Jem nią"). Ojciec prowadzi dużą pasiekę wędrowną na Dolnym Śląsku od ok. 35 lat (wcześniej dziadek). Stałe od lat miejsca pożytków. I to do niego rolnicy dzwonią upewnić się czy będzie w tym roku, wskazują dogodne miejsce stacjonowania (często nie "przy drodze" a na swoim polu, przy gospodarstwie). Przy trudnym terenie (gryka) zdarzało się, że rolnik zapewniał traktor z przyczepą na ostatnim odcinku bez drogi bo inny dojazd był niemożliwy. Co więcej informują już w bieżącym sezonie o planach gdzie, ile i czego będą siali w przyszłym roku. Widać, że im się to opłaca- twierdzą, że widać po plonach. To że na"wyjazd" rolnik dostaje wiadro miodu to po prostu tradycja, albo inne produkty (ktoś chce pyłek, inny pierzgę) Ktoś tu jest po prostu Dzbanem-życzę powodzenia zapylenia 150-200 ha rzepaku trzmielami, lokalnymi hobbystami pszczelarstwa po 3-5 pni, itp, tym bardziej, że w okolicy kwitnie kolejne kilkaset ha upraw. Nie chcę być prorokiem, ale przy tych coraz dziwniejszych warunkach klimatycznych, stale zmniejszających się ilości pasiek i pszczelarzy(sam nie mam chęci kontynuowania tradycji rodzinnych) kwestią czasu jest, kiedy to rolnik będzie chciał płacić pszczelarzowi
~MB pszczelarz2019-07-11 08:36:29 z adresu IP: (94.40.xxx.xxx)
Prof. Chorbiński to osoba której warto posłuchać. Co do sporu między rolnikami a pszczelarzami to jest oczywistym że współczesne rolnictwo nie sprzyja pszczelarzom poprzez opryski i monokulturę. Natomiast swojej praktyce jeszcze nie spotkałem się żeby którykolwiek plantator rzepaku odmówił mi zgody na postawienie uli, a stawiam na areały po 200 i 300 ha i nic nie płacę(ale w dobrym zwyczaju jest poświęcić po miodobraniu parę słoików miodu szczególnie jak obrodzi). Natomiast żądanie miodu w określonej ilości od ula jeszcze przed miodobraniem też jest nie na miejscu, bo zdarzyć się może że nic pszczoły nie zbiorą, szczególnie na gryce jak jest susza. Pozdrawiam.
~Chebons2019-07-10 22:07:59 z adresu IP: (159.205.xxx.xxx)
Większą korzyść ma oczywiście rolnik,bo pszczoły zapylają rośliny.Sam rolnik ich niczym nie zapyli.Nie warto polemizować.
~////2019-07-10 16:24:05 z adresu IP: (213.238.xxx.xxx)
jak widać , jeszcze długo buractwo z buraków nie wyjdzie . już niedługo jeden z drugim takim będzie z pędzelkiem ganiał po polu i zapylał co ma mu dać plon .
~Fgf2019-07-10 14:08:56 z adresu IP: (94.254.xxx.xxx)
Uwielbiam jaj wypowiadają się miastowi...haha rolnik ma znikomy dodatek dzieli pszczółkom. Pszczelarz ma znacznie większy zysk z tego stawiania uli na polu. To oczywiste. Ja na swoich 400ha pozwalam stawiać ule, byle nie za blisko domu. Nie lubię pszczół, denerwują mnie. Zazartowalem że chce słoik miodu co roku (50zl). Do dziś nic nie dostałem przez 5lat.. więc nie traktujcie wszystkich jedną miarą!
~gość2019-07-10 11:34:23 z adresu IP: (188.122.xxx.xxx)
Czegoś nierozumiem, korzystają z cudzej własności i jeszcze narzekają? "bo największą korzyść z zapylania mają rolnicy" nie ma to jak na siłe komuś dobrze robić..
~Qbant2019-07-11 16:14:52 z adresu IP: (195.182.xxx.xxx)
Czego nie rozumiesz? Zapylanie=plon=nasiona=dalszy wysiew i kolejny plon. Rośliny to nie ssaki-nie "obrodzą" przez stosunek płciowy.
~co za różnica, kto pisze2019-07-10 09:26:27 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
To jakieś chore. Rolnik dzięki pszczołom będzie miał większe plony i więcej zarobi, ale ciągle mu mało. Jeszcze chce pszczelarza - dzięki któremu ma większą kasę - oskubać. Symboliczny słoik miodu - to jeszcze zrozumiałe, ale pieniądze? Jak można być tak pazernym?
~ekoeko2019-07-10 09:14:08 z adresu IP: (178.235.xxx.xxx)
Należy zaprzestać wożenia uli na duże odległości. Jest nieekologiczne. Spaliny z tego wożenia dokładają się do efektu cieplarnianego.