Wrocław: Nieprawidłowości w żłobku na Brylantowej
- Dostrzegliśmy dwa uchybienia - mówi Anna Bytońska z magistratu:
O tym, że w żłobku źle się dzieje, urzędników poinformowała Nina Węgrzyńska, której dziecko było w placówce trzy dni. - Z ukrycia obserwowałam, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, i to, co zobaczyłam, wstrząsnęło mną. Dzień później poprosiłam o udostępnienie monitoringu i moje wszystkie obserwacje oraz obawy się potwierdziły - mówi kobieta:
Nagrania z monitoringu oglądała też Natalia Bujak, zaniepokojona odparzeniami u dziecka. - Maluchy były właściwie puszczone samopas, nikt nie organizował im czasu. Przez cały dzień nie miały też mytych rąk ani buzi, nie wspominając o zmianie pieluch - mówi kobieta zastrzegając, że lista uchybień jest dłuższa:
Zdaniem właścicielki żłobka Marty Solarskiej-Kasprzyk tylko dwoje rodziców - Nina Węgrzyńska i Natalia Bujak - miało uwagi, a reszta jest zadowolona. - Te dwie panie, które są koleżankami, chcą zdyskredytować placówkę i pracujące w niej osoby. Odgrażały się, że sprawą zainteresują media. Moim zdaniem nie w taki sposób powinno załatwiać się konflikty - mówi Marta Solarska-Kasprzyk, jednocześnie przyznając, że zaobserwowane na monitoringu zachowania opiekunek nie były dobre. Dwie z nich zostały zwolnione.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia - dodaje właścicielka:
O możliwych nieprawidłowościach w Bajkowych Ludkach jako pierwszy napisał portal Onet.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.