Włodek Pawlik - "Grand Piano"
Znakomity pianista nie daje nam odetchnąć. Już poprzednia płyta "Tykocin", będąca suitą orkiestrową nagraną z udziałem amerykańskiego trębacza Randy Breckera, zdobyła uznanie i pochlebne opinie krytyków. Tymczasem nowy album – "Grand Piano" - to nic innego jak solowe improwizacje Włodka Pawlika, nie mające żadnych tytułów.
Pianista subtelnie wprowadza słuchaczy w nastrój, wręcz zniewala łagodnością na dwóch płytach w 25 różnych odsłonach dźwiękowych. Każda opowiada inną historię, różni się dynamiką, ekspresją i tempem. W tych pianistycznych kompozycjach Włodek Pawlik pokazuje się raz radosny, innym razem zmartwiony, rozmarzony, lub zadziorny. Polemizuje z samym sobą, a jego myśli przekazuje fortepian. Co ciekawe, za każdym kolejnym odsłuchaniem tych nagrań słyszymy coś zupełnie nowego.
Pierwszy krążek jest bardziej romantyczny, drugi zaś bardziej konkretny, z wyraźnymi odnośnikami do historii jazzu, a nawet muzyki klasycznej. Nagrania mogą się w pewien sposób kojarzyć z dokonaniami Keitha Jarretta z jego wcześniejszych projektów, a także z najnowszą solową płytą pianisty Johna Taylora – "Phases".
Włodek Pawlik podczas nocnej sesji nagraniowej stworzył ponad 40 improwizacji, z których na album trafiły najciekawsze. Mimo to, zachowana została kolejność nagrania poszczególnych tracków. Nie zostały też poprawione - tak żeby zachować ciągłość i płynność narracji.
Rzuca się w oczy okładka płyty. Czarno–białe zdjęcie Pawlika przypominające okładkę płyty "Tutu" Milesa Davisa. Jest w tej twarzy muzyka skupienie i napięcie gwarantujące, że będzie się działo w jego muzyce coś szczególnego. I rzeczywiście się dzieje.
Ta płyta urzekła mnie od pierwszej chwili. Warto się poddać rozkoszy zagłębiając się w dźwięki płynące z fortepianu Włodka Pawlika.
Włodek Pawlik – "Grand Piano"
Wydawnictwo: Arms Records
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.