Roxy Music „The Thrill Of It All. A Visual History 1972-1982” (DVD)
Z Roxy Music jest podobna sytuacja, jak z Davidem Bowie. Tak jak Bowiego wiele osób kojarzy z okresu „Let’s Dance”, tak Roxy Music utożsamiani są przede wszystkim z „Avalon”, a więc z gładkim, efektownym, konfekcyjnym popem. To nowe DVD niektórym przypomina, a innym uświadomia, jak ekscytująca była muzyka zespołu na samym początku jego działalności.
Wydawnictwo zawiera 36 utworów. Materiały na szczęście ułożono chronologicznie i dzięki temu możemy sobie dokładnie prześledzić jak się wszystko z czasem zmieniało – na różnych płaszczyznach zresztą.
Pierwszy zamieszczony tu utwór zarejestrowany został w londyńskim Royal Collage Of Art w czerwcu 1972 r., a więc w roku, w którym grupa wydała swoją debiutancką płytę. To są czasy glam rocka, każdy z muzyków pojawia się w swoim glamowym rynsztunku: ekstrawaganckim, pstrokatym, błyszczącym stroju. Wszyscy - z Bryanem Ferry włącznie - mają długie włosy. No i jest w zespole Brian Eno. Stoi przy jakimś dziwacznym elektronicznym urządzeniu i dzielnie walczy z pokrętłami. Bo Eno nie grał na żadnym konkretnym, tradycyjnym instrumencie – odpowiadał za „efekty elektroniczne”. Wszystkie te dziwne dźwięki, które słyszymy na wczesnych płytach i rejestracjach ówczesnych występów Roxy Music to właśnie Eno. A oprócz tego, że generował ekscentryczne dźwięki, wyglądał mocno ekscentrycznie.
Nic dziwnego, że Ferry zaczął być zazdrosny, bo uwaga widzów miała być przecież zarezerwowana wyłącznie dla niego. Jest tu fragment z listopada 1972 r. z występu dla BBC. Eno widoczny jest tylko w planach ogólnych, a zbliżenia doczekała się tu wyłącznie jego lewa ręka. Jak widać, przed programem Ferry udzielił paru wskazówek realizatorom.
Brian Eno obecny jest w siedmiu pierwszych piosenkach wydawnictwa „The Thrill Of It All”. Potem już go nie ma. W końcu Ferry wypowiedział słynną kwestię, że w zespole jest o jednego Briana za dużo i odtąd w grupie jest już tylko jeden człowiek o tym imieniu.
Później okazało się, że obaj panowie świetnie poradzili sobie bez siebie nawzajem. Bo Roxy Music przetrwali jako zespół, a Eno pozostawiony samemu sobie stał się wręcz legendą. Tyle że wcześniej owo starcie dwóch osobowości działało na korzyść muzyki zespołu - choć okres tuż po odejściu Eno też był niezły. Zastąpił go młody muzyk Eddie Jobson, a muzyka zachowała jeszcze przez jakiś czas swój eklektyczny, eksperymentalny charakter.
Wczesne Roxy Music to muzyka nieprzewidywalna, w której zdarzyć się mogło dosłownie wszystko. W jednej parominutowej piosence działo się tam tyle, ile w kilkunastu utworach innych artystów. Zawsze w Roxy Music pojawiały się efektowne melodie, ale w tym początkowym okresie kontrowane były błyskawicznie jakimś dysonansem. Z czasem ostały się już wyłącznie ładne melodie. Gdy oglądamy DVD w całości, możemy zaobserwować jak wszystko ewoluuje w tym właśnie kierunku. Z każdą kolejną piosenką robi się coraz bardziej gładko. I dźwiękowo, i wizualnie. Widzimy jak Ferry przerzuca się na garnitury - najpierw sam, ale z czasem robią to też pozostali muzycy. Dźwięki stają się do bólu przewidywalne, muzyka zmienia się w dźwiękową tapetę w sam raz do lokali gastronomicznych, tych wielogwiazdkowych wprawdzie, ale jednak. Sztuka ewoluuje w stronę „konfekcji”.
Ozdobą DVD są wersje koncertowe niektórych kawałków. Taki „Psalm” na przykład, wykonany na żywo, bije na głowę wersję z płyty studyjnej. Z ciekawostek, jedna piosenka pochodzi z programu BBC, którego gospodarzami byli muzycy ABBA. Obie panie z ABBY osobiście zapowiadają Roxy Music - jako jedną ze swoich ulubionych grup. Mówią przy okazji jak są szczęśliwe, że Roxy Music znowu grają razem (to było krótko po zejściu się Ferry’ego z kolegami po trzyletniej przerwie). A przy okazji, to najlepszy dowód na to, że z artystycznej prowokacji, jaką byli na początku swej kariery, Roxy Music przeobrazili się w gładki popowy produkt.
„The Thrill Of It All” to wydawnictwo dwudyskowe – pierwszy dysk zawiera nagrania z pierwszego okresu działalności zespołu, z lat 1972-1976. Dysk drugi pokazuje zespół, który wrócił na scenę, a obejmuje lata 1979-1982. Pierwszą płytę należy oglądać w domu, drugą można nosić ze sobą do restauracji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.