THE RACONTEURS „Consolers of the Lonely"
Jack White spokojnie może dziś używać pseudonimu zarezerwowanego niegdyś dla Jamesa Browna, a więc: „najciężej pracujący człowiek w szołbiznesie". Żyjemy w czasach, gdy znani artyści zadowalają się nagrywaniem kolejnych płyt raz na kilka lat. On tak nie potrafi. Ledwo wydał w zeszłym roku płytę (świetną!) pod szyldem The White Stripes i wrócił z promującej ją trasy koncertowej, a już wszedł do studia ze swoją drugą grupą Raconteurs. I tak mu było pilno, by ten nowy album ujrzał światło dzienne, a on sam mógł ruszyć na kolejne koncerty, że zignorował uświęcone szołbiznesowe zasady i wydał album dosłownie chwilę po jego nagraniu, bez przygotowanej wcześniej - jak to zwykle bywa - machiny promocyjnej. Zamysł polegał na tym, by nie było osób uprzywilejowanych, by każdy (media i fani) dostał płytę tego samego dnia. By nikt nikomu nie narzucał swojego odbioru dzieła, a każdy wyrobił sobie zdanie na jego temat samodzielnie. Prace nad płytą zakończyły się na początku marca, pod koniec tego miesiąca album był już w sklepach.
W The White Stripes, Jack gra w duecie z Meg White -
oficjalnie siostrą, nieoficjalnie ex-żoną. Już po ich pierwszej
wspólnej płycie mówiło się, że formuła rockowego duetu - gitara plus
bębny - wyczerpie się błyskawicznie. Tymczasem Jack ma tyle inwencji,
że White Stripes jakoś wciąż istnieją. Mało tego, nagrywają same świetne
płyty. W pewnym momencie jednak Jack zapragnął grania stricte
zespołowego. I tak powstała grupa Raconteurs - kwartet, który oprócz
Jacka tworzą artyści znani w kręgach amerykańskiego rocka niezależnego
- gitarzysta i wokalista Brendan Benson oraz sekcja rytmiczna zespołu
Greenhorners: Patrick Keeller (bębny) i Jack Lawrence (bas). Muzycy ci
zapewniają White'owi świetny akomapaniament, choć sam Jack zaprotestowałby w tym momencie i powiedział, że żaden akompaniament, że
Raconteurs to zespół, a on nie jest nawet jego liderem. Ale powiedzmy
sobie szczerze, choć wszystkie kompozycje White podpisuje w duecie z
Bensonem (z Bensonem dzieli się także obowiązkami producenta), to
właśnie jego osobowość tu dominuje - wbrew jego woli zapewne, ale
jednak. Co zrobić, Jack jest zwyczajnie najbardziej wyrazistą i
charyzmatyczną jednostką w składzie, a także tą najzdolniejszą.
Okładkowe
zdjęcie stylizowane jest na fotografię gdzieś z przełomu wieków i
pokazuje zespół jako grupkę jakichś wędrownych trubadurów.
Nieprzypadkowo. Jack White to człowiek rozkochany wręcz w muzycznej
tradycji. To nie jest jeden z tych artystów, którzy uważają, że muzyka
zaczęła się wczoraj i od nich samych. Swe pierwsze płyty dedykował
klasykowi bluesa z Delty Missisipi Son House'owi, a w wywiadach mawiał
coś takiego na przykład: „Kto nie lubi Dylana albo Beatlesów, nie może
nazwać się fanem muzyki, co najwyżej zbieraczem okładek płytowych".
Nikt nie potrafi dziś równie przekonująco łączyć tradycji z
nowoczesnością. Jack korzysta namiętnie ze starych patentów, ale robi
to na swój jedyny, niepowtarzalny sposób. „Consolers Of The Lonely" to
kolejna fascynująca wycieczka White'a i jego kolegów po muzycznej
tradycji - mieszanka hard rocka, country, folku, z elementami rocka
progresywnego nawet - wszystko z niepodrabialnym stemplem Jacka
White'a. W Raconteurs, Jack stara się unikać patentów
charakterystycznych dla White Stripes, niemniej parę piosenek z
singlową „Salute Your Solution" spokojnie mogłoby się na albumie White
Stripes znaleźć.
Poprzednia płyta Raconteurs ogłoszona została przez
brytyjski magazyn "Mojo" płytą roku 2006. Jack White zażartował wtedy, że
z kolejną będzie celował w miano Albumu Dekady. „Consolers Of The
Lonely" płytą dekady pewnie nie jest, ale to świetny album, którym Jack
White udowadnia po raz kolejny, że jest artystą, który nie zawodzi. A
nam powinno być szczególnie miło, bo Jack White wyjątkowo chętnie i
często (nie tylko na potrzeby polskich mediów!) podkreśla swoje polskie
korzenie (jego babcia pochodziła z Krakowa). I przypomnę, że gdy był u
nas wraz z White Stripes konferansjerkę prowadził po polsku.
No to na koniec o najbliższych polskich planach Jacka. W tym roku zobaczymy go najpierw w kinie, a potem na żywo. W czerwcu trafi na nasze ekrany film Martina Scorsesego „Rolling Stones w blasku świateł", no i White będzie tam jednym z gości Stonesów. Zaśpiewa z nimi piosenkę „Loving Cup", której można już posłuchać na wydanej właśnie płycie Stonesów. Przy okazji u nas oryginał z 1972:
Wracając do Raconteurs. Wraz z „Consolers Of The Lonely" pojawiła się informacja, że będą jedną z gwiazd tegorocznego gdyńskiego Open'era. Osobiście nie mogę się już doczekać.
...........................................................
The Raconteurs "Consolers of the Lonely", Warner, 2008
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.