Koszykarze Śląska Wrocław w finale 1. ligi

Robert Skrzyński, inf. prasowa | Utworzono: 2019-05-09 07:00

Półfinałowa seria z Czarnymi Słupsk okazała się bardzo emocjonująca i wyrównana. Obie drużyny wygrały po jednym spotkaniu u siebie i na wyjeździe, o awansie do finału decydowało wiec piąte starcie, które również przyniosło olbrzymią dawkę emocji. Koszykarze Śląska przegrywali przez większość spotkania, ale podobnie jak w pierwszym meczu serii, zdołali odwrócić jego losy. Dużo lepsza druga połowa pozwoliła im wyjść na prowadzenie, które jednak do końca było zagrożone. Ostatecznie przetrwali napór Czarnych i wygrali 82:81.

Decydujące starcie od początku nie układało się po myśli gospodarzy. W pierwszych minutach dwie akcje na Norbercie Kulonie zaliczyli Patryk Pełka i Adrian Kordalski. Czarni prowadzili 8:3, bo trójkę po drugiej stronie boiska trafił Aleksander Dziewa. Wrocławianie mieli jednak wyraźne problemy w ataku i znów często rzucali zza łuku przez ręce rywali. Skuteczna obrona gości i dobre wejście z ławki Patryka Wieczorka pozwoliły im prowadzić 18:11. Kilka ostatnich punktów w pierwszej kwarcie w drużynie Śląska zdobyli Krzysztof Jakóbczyk i Mateusz Jarmakowicz, ale inicjatywa była po stronie drużyny Mantasa Cesnauskisa. Po 10 minutach było 22:16.

W drugiej części gry przyjezdni jeszcze boleśniej uwypuklali wiele prostych błędów w obronie WKS-u. Słupszczanie wykorzystywali brak organizacji defensywy gospodarzy i kreowali wiele otwartych pozycji, z których korzystali Wojciech Jakubiak, Patryk Pełka czy Szymon Rduch. Na 2 minuty przed przerwą goście prowadzili najwyżej w meczu (51:38), a po dwóch kwartach 56:45. Śląsk utrzymywała w grze niezła skuteczność zza łuku Norberta Kulona i Mateusz Jarmakowicza, który brał na siebie ciężar gry w ataku. Z obroną, która pozwoliła na tyle straconych punktów, trzeba było jednak coś zrobić.

Na trzecią partię podopieczni Radosława Hyżego wyszli odmienieni i zaprezentowali dużo więcej agresji i skuteczności po bronionej stronie. Czarni mieli z tym sporo problemów, gdyż podczas pierwszych 5 minut popełnili 3 straty i nie trafili 6 rzutów z gry. Wrocławianie zbliżyli się jednak tylko trochę (51:56), po trójkach Norberta Kulona i Tomasza Żeleźniaka. W drugiej połówce kwarty goście zaczęli punktować po wywalczonych faulach i rzutach osobistych czy trójkach Szymona Rducha i Patryka Pełki (68:59), ale WKS przeczekał trudny moment i zdołał nieznacznie zbliżyć się przed decydującą częścią meczu (68:75).

W drugiej połowie obrona wyglądała znacznie lepiej, ale wciąż brakowało „kropki nad i”. Nadeszła ona w ostatniej kwarcie, kiedy gospodarzom udało się zatrzymać słupszczan na 6 punktach. Przez pierwsze 7 minut czwartej kwarty zdobyli oni tylko jeden punkt, a kilku zawodników (Adrian Kordalski, Wojciech Jakubiak, Patryk Pełka, Patryk Wieczorek) było zagrożonych piątym faulem. Tymczasem Trójkolorowi już po 2,5 minuty zbliżyli się na 1 punkt po akcjach Szymona Tomczaka i Norberta Kulona (74:75). Niestety kapitan wrocławian po chwili opuścił parkiet po 5. faulu, ale napór gospodarzy niesionych głośnym dopingiem kibiców nie ustawał. Trójkę na prowadzenie trafił Jakub Musiał, następnie drogę do kosza znalazł rzut Szymon Tomczaka, a Aleksander Dziewa wykończył wsadem akcję w kontrze (82:76). Gospodarze agresją i nieustępliwością w defensywie wymuszali kolejne straty i trudne rzuty Czarnych. Wrocławianie ponownie mieli wszystko w swoich rękach, ale w ciągu 40 sekund stracili 5 punktów. Podczas ostatnich 2 minut 3 akcje na powiększenie prowadzenia spudłował Krzysztof Jakóbczyk, ale po drugiej stronie nie trafili także Wojciech Jakubiak i Patryk Pełka. W ostatnich sekundach goście mieli jeszcze dwie okazje do wyjścia na prowadzenie. W pierwszej z nich Adrian Kordalski popełnił błąd kroków. Końcówka była jednak jeszcze bardzo nerwowa, gdyż stratę popełnił Krzysztof Jakóbczyk i Czarni mieli ostatnie 7 sekund na wygranie meczu. Na szczęście Adrian Kordalski spudłował rzut pod dużą presją obrońców. Wygrana 82:81 dała awans do finału 1. Ligi.

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.