Koszykarze FutureNetu Śląska grają o być albo nie być
W trakcie półfinałowej rywalizacji pojawiło się wiele głosów, że poziomem przypomina ona bardziej rozgrywki ekstraklasy, niż 1. Ligi. Pełne i żyjące meczem hale, wysoki poziom każdego spotkania oraz emocje do ostatnich sekund – czego kibice koszykówki mogą chcieć więcej? Do pełni szczęścia brakuje nam tylko zwycięstwa w ostatnim, piątym spotkaniu. Sobotnia wygrana (85:76) dała nam prowadzenie w serii, ale niedzielna porażka (101:103) mocno skomplikowała sytuację drużyny Radosława Hyżego. W środę nie będzie już miejsca na błędy – porażka będzie oznaczała koniec marzeń o awansie.
Po czterech meczach obie drużyny wiedzą o sobie już niemal wszystko. Czarni wiedzą, że Trójkolorowi będą grać szybki basket oparty na licznych rzutach zza łuku i mniej licznych atakach pod kosz. Podopieczni Radosława Hyżego wiedzą z kolei, że słupszczanie będą twardo bronić ich rzutów zza łuku, agresywnie walczyć na zbiórce i szukać otwartych pozycji dla Adriana Kordalskiego. O rywalizacji STK i WKS-u napisano już niemal wszystko, więc przed decydującym starciem oddajmy głos trenerom obu drużyn.
- Jeżeli chodzi o mój zespół, uważam, że przez trzy i pół kwarty zagraliśmy bardzo dobry basket. Życie i koszykówkę lubię za to, że uczą pokory. Próbuję wytłumaczyć zawodnikom, że mecz trwa 40 minut i gdy coś zaczyna dobrze wychodzić, tracą oni czujność. Bez pomocy trenera i koncentracji zaczynają popełniać błędy. Popełniliśmy ich za dużo w drugiej połowie, co kosztowało nas zwycięstwo, a mnie naprawdę dużo zdrowia. Jeśli chce się jednak być trenerem, trzeba przetrwać takie sytuacje. Nie możemy załamywać się jednym przegranym spotkaniem i w poniedziałek wstaniemy z bojowymi nastrojami – mówił w niedzielę na pomeczowej konferencji Radosław Hyży. - Zespół Czarnych zasługuje na pochwałę za to, w jaki sposób odrobił 15 punktów straty. Na naszą świetną grę odpowiedzieli jeszcze lepszą w ostatnich pięciu minutach. Jakubiak i Seweryn dali radę w najważniejszych momentach, a to zawsze doceniam w zawodnikach. Trenerzy i kibice ze Słupska powinni być dumni z zawodników, których posiadają. Można krytykować naszą obronę, nie wykonaliśmy niektórych założeń, ale przy takiej postawie rywala pozostaje mi tylko pogratulować i czekać na środowe spotkanie. Chciałbym, żeby było ono takie samo jak dzisiaj, tylko z lepszą końcówką. W tej serii spotkały się dwa zespoły, które mają naprawdę świetnych zawodników - dodawał Hyży.
- Gryfia wykonała dla nas ogromną pracę. Moi zawodnicy walczyli w obronie jak tylko mogli, chwilami było mi ich nawet szkoda. Rzuty wypadających na aut Jakóbczyka czy Żeleźniaka podcinały nam skrzydła, ale mamy naprawdę charakterną drużynę. Odbudowaliśmy się po sobotniej porażce i grając węższym składem niż Śląsk wyrównaliśmy stan rywalizacji. Rzadko zdarza się zdobyć 64 punkty w 20 minut, ale trafiliśmy parę „trójek”, obroniliśmy kilka akcji i udało nam się przełamać. Takiego przełomu zabrakło nam dzień wcześniej, ale dziś uwierzyliśmy w zwycięstwo i odnieśliśmy je – mówił z kolei szkoleniowiec Czarnych, Mantas Cesnauskis. - Wciąż jesteśmy jednak w gorszej sytuacji, nic jeszcze nie wygraliśmy i jedziemy na teren zmotywowanego rywala. Mam nadzieję, że zawodnicy zdołają zregenerować się na to spotkanie i ostatkiem sił powalczą z gospodarzami - zakończył trener ekipy ze Słupska.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.