Rozmowa Dnia: Prezes Śląska Wrocław Piotr Waśniewski: Obecna pozycja to nie tylko efekt ostatnich meczów [POSŁUCHAJ]
Waśniewski podkreśla, że w walce o utrzymanie, Śląsk Wrocław zależy tylko od siebie.
POSŁUCHAJ ROZMOWY DNIA:
Jest pan kibicem Śląska?
Zdecydowanie tak.
I co pan czuje?
Duży niepokój, ale też siłę i chęć do walki, i wspierania drużyny.
Widzi pan tę siłę w zawodnikach?
Determinację zdecydowanie tak. Kwestia siły? Zawsze wszyscy patrzą przez pryzmat osiąganych wyników, więc niektórzy mogą mieć wątpliwości. Ale wiem, że na pewno jest pełne zaangażowanie w drużynie.
Przed rozpoczęciem sezonu każdy patrzył na nazwiska i myślał o pierwszej ósemce. Teraz mamy 15. miejsce.
I myślę, że to wszystko nas najbardziej zgubiło. Patrząc na ten sezon i kilka poprzednich, to Śląsk Wrocław można opisać w ten sposób - jest grupą bardzo przyzwoitych zawodników, których pojedynczy potencjał pozwalałby patrzeć na górną ósemkę, być może o walkę o puchary europejskie, a w rzeczywistości trudno mówić o jednej zwartej drużynie.
Dlaczego?
Uważam, że to nie jest kłopot samych zawodników, czy trenera, który tę drużynę prowadzi, tylko sposobu budowania tego klubu przez lata.
W Śląsku Wrocław, po latach sukcesów, jego właściciele podjęli decyzję o kompletnej zmianie drogi rozwoju tego klubu. Zrezygnowano z dyrektora sportowego, który stał za największymi sukcesami tego klubu przez ostatnie lata. Poważnie uznano, że ograniczanie kosztów funkcjonowania tego klubu nie wpłynie zdecydowanie na jakość tej drużyny. Tak naprawdę od 4-5 lat eksperymentowano z tym klubem i dzisiaj spijamy śmietankę z tych eksperymentów.
Jak to wygląda w szatni? Pewnie kibice zastanawiają się, czy ta ekipa, którą tworzą piłkarze i sztab, to oni się nie lubią, nie widzą problemu, nie znajdują wspólnego celu, żeby walczyć, nie chce im się?
Nie. Niestety to nie jest takie proste. To nie jest kwestia tego, czy ktoś darzy kogoś sympatią, czy nie darzy. Budowanie organizmu drużyny jest bardzo skomplikowane i złożone. Nie ma to wszystko jednego patentu. Musimy pamiętać o tym, że ta grupa zawodników, którzy są w tej chwili w szatni, to jest efekt decyzji przyjętych przez co najmniej 3-4 prezesów.
Trochę brzmi jak zbieranina przypadkowych ludzi.
Nie można tak powiedzieć. Natomiast trzeba pamiętać o jednej rzeczy, bo nie tylko mówimy tutaj o samym sporcie, ale też o pewnej odpowiedzialności poszczególnych zawodników i trenera za filozofię gry. Jeżeli mamy o tym mówić, to wydaje się, że dyrektor sportowy i trener powinni byli coś zbudować razem. Nie mamy czegoś takiego, żebyśmy mogli powiedzieć, że którykolwiek z elementów na poziomie zarządu, dyrektora sportowego, trenera sportowego, pracował z tym klubem dłużej niż kilkanaście miesięcy.
To brzmi fatalnie. Co dzieje się teraz w szatni Śląska?
Jest w tej chwili mobilizacja. Nie możemy załamywać rąk i twierdzić, że wszystko jest najgorzej. Rozmawialiśmy o prawdopodobnych powodach tej sytuacji. Nie zmienia to faktu, że trzeba to zwalczyć i iść do przodu. Wierzę w to. Sam wspieram trenera i drużynę. Naprawdę możemy wygrać trudne mecze, które są przed nami. Jeżeli zasługujemy na granie w ekstraklasie, to musimy wygrywać. Gramy z drużynami, które też walczą o utrzymanie jak my. Nasza sytuacja nie zależy od innych zespołów. Nasze losy są w rękach i nogach naszych zawodników. Może nie patrzę z pełnym optymizmem, ale z wiarą, że jesteśmy w stanie wygrać najbliższe mecze i swobodnie utrzymać się w ekstraklasie.
A Śląsk z taką formą zasługuje na grę w ekstraklasie?
Absolutnie tak. Śląsk Wrocław jako klub i miasto, i stadion, na którym gramy, zasługuje na grę w ekstraklasie. Nie tylko w ekstraklasie. Będę powtarzał, mimo naszej trudnej sytuacji, że to jest miejsce, które powinno być częścią europejskiej piłki.
Taki był też plan poprzedniego prezydenta Rafała Dutkiewicza. Nie ma pan wrażenia, że ci zawodnicy, którzy indywidualnie na koncie mają wiele sukcesów, zapomnieli jak się gra w piłkę? Że nie ma pomysłu, wymieniają 2-3 podania, z których nic nie wynika. Taki jest obraz Śląska, widzimy to oglądając mecze, czytamy w komentarzach.
Nic nie jest w stanie zbudować drużyny jak właśnie takie kryzysowe sytuacje. Gra pod ogromną presją, gra przy dużej odpowiedzialności i ogromnej mobilizacji całego klubu, na każdym z poziomów, ma szansę wykluć w tej grupie zawodników pierwsze zaczątki prawdziwej drużyny.
Trener Lavička jako zawodnik już walczył o utrzymanie, jako szkoleniowiec jeszcze nie. Czy to jest dobry trener na ten czas?
Kiedy go wybieraliśmy to uważałem, że jest to najlepszy trener, jaki mógł trafić wtedy do Śląska Wrocław. Nadal tak uważam. Takie doświadczenie może spowodować, że będzie jeszcze lepszym trenerem. Nie ma jednak trenera, który ma patent na utrzymanie w ekstraklasie i innych rozgrywkach. To gra z zupełnie inną odpowiedzialnością niż walka o mistrzostwo, o medale. Ale takie doświadczenie trzeba zdobyć. Mieć przekonanie, że zrobiło się wszystko, żeby pomóc tej drużynie w zdobywaniu punktów. To jest kluczem. Nie jest dla nas ważny już styl. Liczy się efekt końcowy.
Kibice w skandaliczny sposób potraktowali zawodników po ostatnim domowym meczu, w tym Igorsa Tarasovsa. Jak klub odnosi się do, trudno nawet to nazwać incydentów, swojego rodzaju zezwierzęcenia?
Klub Śląsk Wrocław nigdy nie tolerował nieodpowiednich zachowań kibiców, ani na stadionie, ani poza nim. Mówimy o wydarzeniach po meczu z Górnikiem Zabrze. Uważam, że o wiele więcej jest rozdmuchania medialnego na ten temat, niż rzeczywistych zdarzeń, które miały miejsce po meczu.
Wpisy jednak w mediach i na portalach społecznościowych się pojawiły. Trudno mówić, że nic się nie wydarzyło.
Nie mówię, że nic się nie wydarzyło. Nie twierdzę, że nie było złych emocji. Bardziej odnoszę się do tego, że nie wiem czy rzeczywiście doszło do naruszenia nietykalności kogokolwiek, czy rzeczywiście doszło do bójki. Gdzieś to narastało w mediach społecznościowych, ten poziom agresji kibiców w stronę zawodników. Natomiast powiem, że przez cały mecz kibice absolutnie wspierali swoich zawodników, robili to także w kolejnym meczu, pomimo bardzo nerwowej i trudnej sytuacji.
Choć stadion świeci pustkami. Możemy tu mówić o najwytrwalszych kibicach.
Tak. Najbardziej oddanej grupie, ale też najbardziej emocjonalnie związanej z klubem. Trudno sobie wyobrazić, że gry kończy się mecz, to wszyscy będziemy mówić do siebie: przepraszam, proszę, dziękuję. Taki jest sport. To są emocje. Te pozytywne i te negatywne. Zawsze następuje ten moment frustracji. Natomiast ja liczę i apeluję do wszystkich, żebyśmy w tych najbliższych tygodniach przede wszystkim klub i tę drużynę wspierali. Czas na rozliczenia przyjdzie po zakończeniu sezonu. Dzisiaj musimy wspierać te drużynę w każdy możliwy sposób.
Jakie emocje ma prezydent Wrocławia Jacek Sutryk? Kiedy panowie ostatnio rozmawialiście? Czy prezydent interesuje się klubem?
Prezydent jest na każdym meczu Śląska Wrocław. Podczas ostatniego meczu także rozmawialiśmy. Rozmawiam też z przedstawicielami prezydenta. Zarówno na poziomie departamentu, jaki i rady nadzorczej. Ten kontakt jest w ostatnim czasie online.
I co mówi pan prezydent?
Z jednej strony jest zaniepokojony, ale daje też wsparcie w swoim spokoju. On wie o tym, że przekazał funkcjonowanie spółki osobom, które przez lata profesjonalnie zajmowały się sportem i wierzy w to, że ich działania w okresie długoterminowym przyniosą swój efekt. Nie zapominajmy też o tym, że pod dzisiejszymi wynikami musi podpisać się prezes zarządu Piotr Waśniewski, trener Vítězslav Lavička, dyrektor sportowy Dariusz Sztylka, jednak żaden z tych panów nie jest kreatorem obecnego kształtu tej drużyny.
To kto jest?
To o czym rozmawialiśmy w pierwszej części rozmowy. Lata ciężkiej i systemowej pracy w Śląsku Wrocław. Jeżeli mogę powiedzieć tak pół żartem, pół serio. Kilku prezesów, kilku lub kilkunastu trenerów, kilku dyrektorów sportowych.
Oni są winni?
Nie mówię, że są winni. Bardziej mówię o tym, że przez ostatnie lata było tak wiele koncepcji na funkcjonowanie i budowanie tego klubu, że postała taka wieża Babel.
A gdyby Śląsk nie wywalczył utrzymania? Ma pan z tyłu głowy scenariusz co będzie działo się później? Co dalej z finansowaniem? Czy będzie twardy reset i czystki w klubie, czy tworzenie w ramach obecnej organizacji? Zagłębie Lubin poradziło sobie ze spadkiem i szybko z dobrymi wynikami wróciło do gry w ekstraklasie.
Przepisy PZPN pozwalają nam, w przypadku spadku, praktycznie z każdym z zawodników jednostronnie rozwiązać kontrakt. Trudno nam sobie wyobrazić, żeby zawodnicy na kontraktach ekstraklasowych mogli grać w 1. lidze. Zdecydowanie będzie to scenariusz z twardym resetem. Jeżeli porównamy to do Zagłębia Lubin, to musimy pamiętać o dwóch różnych rzeczywistościach. Jeżeli spojrzymy na akademię Zagłębia Lubin, to ona funkcjonuje tam naprawdę od kilku lat. Ale w 1. lidze na część zawodników ekstraklasowych nie będzie nas stać, albo oni nie będą chcieli dla nas grać.
A trener Lavička zostanie?
To jest też pytanie do trenera. Ale powtórzę, czas rozliczeń przyjdzie po zakończeniu rozgrywek.
Ale wierzy pan, że Śląsk się utrzyma?
Dlatego będziemy rozliczać się w ramach ekstraklasy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.