Nie chcą, by sąd okręgowy we Wrocławiu rozpatrywał sprawę odszkodowania dla Tomasza Komendy
Biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu poinformowało we wtorek, że Sąd Okręgowy postanowił na podstawie art.37 kpk zwrócić się do Sądu Najwyższego o przekazanie innemu sądowi równorzędnemu sprawy skierowanej przez pełnomocników Tomasza Komendy 17 kwietnia 2019 r. o odszkodowanie za poniesioną szkodę oraz zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, wynikłą z wykonania względem wnioskodawcy części kary pozbawienia wolności, której nie powinien był ponieść.
Tomasz Komenda razem ze swoim pełnomocnikiem prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim złożyli w ubiegłą środę do wrocławskiego sądu pozew o zadośćuczynienie i odszkodowanie w wysokości ponad 18 mln zł za niesłuszne skazanie na 25 lat więzienia. Komeda spędził w więzieniu 18 lat. Został niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo 15-latki.
Ćwiąkalski w środę w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że we wniosku występuje o 18 mln zł tytułem zadośćuczynienia i 811 500 zł tytułem odszkodowania za utracone wynagrodzenie.
Pełnomocnik poinformował wówczas, że złożył także wniosek o przeniesienie sprawy poza obszar apelacji wrocławskiej. Teraz po wniosku Sądu Okręgowego z Wrocławia to Sąd Najwyższy zdecyduje, gdzie będzie się toczyć proces o odszkodowanie i zadośćuczynienie.
"Może być tak, że sędzia (Sądu Najwyższego - PAP), który będzie rozpoznawał sprawę, nie przychyli się do tego wniosku o przeniesienie, ale wtedy pewnie będziemy składać zażalenie. Tomasz Komenda ma uraz i przeżywa traumę, która się kojarzy z tym miejscem. Tak się składa, że przewodniczący Wydziału III Karnego, do którego złożyliśmy wniosek, był również przewodniczącym składu orzekającego, który skazał mojego klienta na 15 lat pozbawiania wolności, podwyższając o trzy lata żądanie prokuratury" – tłumaczył w środę prof. Ćwiąkalski.
Mecenas zwrócił się też do sądu, aby sędzia rozpoznający sprawę o odszkodowanie wziął pod uwagę materiały z postępowania prowadzonego przez prokuraturę z Łodzi, która prowadzi śledztwo ws. niesłusznego skazania Komendy i jego pobytu w więzieniu.
Prof. Ćwiąkalski wyjaśnił, dlaczego w pozwie domaga się 18 mln odszkodowania od Skarbu Państwa, po milionie złotych za każdy rok spędzony niesłusznie przez Komendę w więzieniu. "Nie da się porównać krzywdy Tomasza Komedy z tymi sprawami, w których do tej pory przyznawane było zadośćuczynienie. Ktoś, kto jest skazany za zabójstwo dziecka, w więzieniach jest traktowany drastycznie" – mówił mecenas.
"Krzywdy doznane przez pana Tomasza Komendę biorą się stad, że 18 najlepszych lat swojego życia całkowicie niewinnie spędził w zakładach karnych. Po drugie odmawiano mu przepustek, nie pozwalano na widzenia, nie mówiąc już o krzywdach fizycznych, których doznawał w czasie pobytu w zakładzie karnym. Był cały szereg konkretnych działań w tym okresie, które były miały charakter wyłącznie represyjny" – tłumaczył mecenas. "Uznaliśmy, że milion złotych za każdy rok pobytu w zakładzie karnym to jest kwota odpowiednia" – dodał.
Tomasz Komenda, który w 2004 r. został prawomocnie skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki w Miłoszycach (Dolnośląskie) w noc sylwestrową 1996 r., odsiadywał wyrok w Zakładzie Karnym w Strzelinie. W połowie marca ubiegłego roku został przez sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu warunkowo zwolniony z odbywania kary i wyszedł na wolność po 18 latach. Według prokuratury - która zgromadziła nowe dowody w tej sprawie - mężczyzna nie popełnił zbrodni, za którą został skazany. 16 maja ubiegłego roku Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę.
7 maja przed wrocławskim sądem ma się rozpocząć proces Ireneusza M. i Norberta B, których prokuratura oskarżyła o zbrodnie miłoszycką. Obaj mężczyźni zostali oskarżeni o dokonanie zabójstwa ze zgwałceniem piętnastolatki w 1996 r. Prokuratura oskarżyła też Ireneusza M. o zgwałcenia innej kobiety w 2007 r.
Ireneuszowi M. w sprawie zbrodni miłoszyckiej postawiono zarzuty w czerwcu ubiegłego roku. Przebywał wtedy w więzieniu skazany za inne przestępstwo. Do dziś przebywa w areszcie. Norbert B. natomiast został zatrzymany pod koniec września ubiegłego roku. W styczniu tego roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił decyzję sądu pierwszej instancji o przedłużeniu mu aresztu. Zarówno M., jak i B. nie przyznają się do winy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.