REPORTAŻ: W poczekalni [POSŁUCHAJ]

Od lat stoi nieczynny i niszczeje, ale jego mury kryją niesamowite historie. Historie zwykłych ludzi, którzy każdego dnia rano czekali tam na swój pociąg. Mowa o złotoryjskim dworcu kolejowym.

Pociągi przestały kursować, więc i dworzec pustoszał. Dziś jednak przywodzi na myśl wspomnienia z czasów gdy tętnił życiem. Linia 284 to jedna z najpiękniejszych tras na Dolnym Śląsku, choć nieczynna nie straciła uroku, bo są tam wiszące tory.

- Mamy w Jerzmanicach wiszące tory, trik polega na tym, że najprawdopodobniej osunęła się ziemia, ale te tory tam sobie wiszą. Wygląda to bardzo spektakularnie.

Pokłady zostały podmyte przez rzekę, co po latach dało niesamowity efekt. Dziś wiszą w powietrzu i są mekką dla fotografów.

Kiedyś złotoryjski dworzec tętnił życiem. Wielu kojarzy się z niezapomnianymi podróżami i znajomościami, które przerodziły się nawet w długoletnie przyjaźnie. Wszystko co najważniejsze działo się w dworcowej poczekalni, która od lat stoi pusta, a zrujnowany dworzec przywodzi na myśl jedynie wspomnienia - opowiada pani Krystyna, która mieszka w budynku dworca.

- Chyba nikt nigdy w życiu się tak nie wprowadzał jak ja, zajechali drezyną na peron, wyładowali, przez okno mi część wrzucili, to chyba nikt w życiu takiej przeprowadzki nie miał żeby drezyną przewozić swoje rzeczy.

Bohaterowie reportażu Karoliny Kurczab opowiadają o nieczynnym od lat dworcu w Złotoryi z perspektywy własnych doświadczeń i o nadziei, na to, że jeszcze kiedyś usiądą razem w poczekalni, nasłuchując od lat wyczekiwanego dźwięku pociągu...

POSŁUCHAJ REPORTAŻU:

ZOBACZ: Wiszące tory w Jerzmanicach-Zdroju wkrótce mają zniknąć [FOTO, WIDEO]