Nieudana pogoń Górnika. Śląsk znowu lepszy w play-offowych derbach [POSŁUCHAJ]
POSŁUCHAJ POMECZOWYCH ROZMÓW Z TRENERAMI - Radosławem Hyżym (Śląsk) i Marcinem Radomskim (Górnik):
Początek należał do grających pod kosz gości. Górnik po trzech minutach prowadził 9:5, trafiając tylko z pomalowanego i niemal wyłącznie za sprawą Piotra Niedźwiedzkiego. Środkowy wałbrzyszan wykorzystywał swoją fizyczną przewagę i raz po raz upychał się z lewej strony obręczy zdobywając „na dzień dobry” 7 punktów (jedna akcja 2+1). Śląsk z gry trafiał tylko za trzy lub z wolnych, aż w piątej minucie meczu z półdystansu z zawiśnięciem punktował Krzysztof Jakóbczyk na 13:11 dla gospodarzy. Górnik ciągle czekał na rozciągnięcie swojej gry, a tymczasem wrocławianie po celnych rzutach zza łuku Norberta Kulona i Roberta Skibniewskiego prowadzili już 23:11 na dwie minuty przed końcem inauguracyjnej odsłony. Ta skończyła się wynikiem 27:17 dla Śląska, a Górnik spudłował w niej wszystkie rzuty spoza strefy podkoszowej – 2 z półdystansu i 2 za trzy. Warto dodać, że połowa z tych prób została oddana w ostatnich 7 sekundach w akcjach sytuacyjnych.
Po 45 sekundach drugiej kwarty goście w końcu przerwali swoją serię. Z lewej 45-tki za trzy trafił Krzysztof Spała, a w kolejnej akcji z prawej 90-tki – także zza łuku – punktował Hubert Kruszczyński. Co robił w tym czasie Śląsk? Poszedł w ślady Górnika z pierwszej odsłony i skończył trzy akcje w pomalowanym. Po 2 minutach drugiej kwarty było 35:23 i trener Marcin Radomski musiał wykorzystać kolejną przerwę na żądanie. Od tego momentu wałbrzyszanie nie pozwalali już na tyle łatwych punktów spod kosza, ale za to dawał łatwe punkty rywalom z linii rzutów wolnych. Gospodarze czekali natomiast prawie przez 7 minut drugiej kwarty na celną trójkę – trafił ją Robert Skibniewski gubiąc na zasłonie Rafała Glapińskiego (46:32). Grający asystent dwa posiadania później dorzucił kolejną trójkę na 49:33 na niespełna 2,5 minuty przed przerwą. Od tego momentu do końca kwarty Górnik zanotował serię 10:0, której ozdobą była trójka i efektowne wejście na kosz Rafała Glapińskiego, który miał coś do udowodnienia po wczorajszym meczu na 0 punktów.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od… krótkiej przerwy spowodowanej awarią zegara – tablica świeciła się cały czas na czerwono. Kiedy już zaczęła się gra to obie strony w pierwszej minucie miały więcej strat – 3 – niż celnych rzutów z gry – 2 (w całej kwarcie obie drużyny miały po 5 straconych posiadań – w pierwszej połowie Śląsk - 4, Górnik – 5). W trzeciej minucie (57:48) drugiej połowy chwilę grozy przeżyli wszyscy fani Górnika. Dziewa wszedł w stojącego twardo (choć bez faulu ofensywnego) Piotra Niedźwiedzkiego, a ten tak niefortunnie upadł, że uderzył barkiem w obudowę kosza. Lider gości zwijał się z bólu tak bardzo, że wyglądało, że może to być dla niego koniec spotkana, ale skończyło się na strachu. Kiedy Niedźwiedzki wrócił do gry w połowie odsłony to od razu zaliczył ofensywną zbiórkę i zdobył punkty (59:53). Na Śląsku nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia, bo od razu w kontrze Krzysztof Jakóbczyk trafił trójkę (61:53). Wśród gospodarzy dobrą kwartę rozgrywał mający wczoraj słabszy mecz Aleksander Dziewa (tylko 1 celny rzut w pierwszym spotkaniu). MVP fazy zasadniczej notował przechwyty i przymierzył zza łuku na 69:56 na 4 minuty przed końcem trzeciej kwarty. Wałbrzyszanie podjęli rękawice. Po kontrze Grzegorza Małeckiego przegrywali tylko 5 punktami (67:72), a na zegarze pozostawało jeszcze 90 sekund gry. Czarnym koniem końcówki kwarty okazał się Karol Michałek, który najpierw wywalczył przewinienie i wizytę na linii, a potem skończył dwójkową akcję z Jakóbczykiem i Śląsk prowadził 76:67.
Ten który wystąpił w roli asystenta na koniec trzeciej kwarty, czwartą zaczął od celnej trójki (79:67). Krzysztof Jakóbczyk miał już 22 punkty i był na dobrej drodze by pobić swoje wczorajsze 24 „oczka”. Trener Marcin Radomski szybko, bo już po 84 sekundach czwartej kwarty poprosił o czas i od razu po nim zza łuku skutecznie przymierzył Krzysztof Spała (83:72). Śląsk nadal jednak trzymał Górnika na dystans i marzenia o zaciętej końcówce trzeba było odłożyć na półkę. Gospodarze grali mądrzej, częściej chodzili na linię i na 5 minut przed końcem meczu miał bezpieczny kapitał – 90:76 i już go nie wypuścił. Jednym z decydujących czynników były zbiórki w ataku. WKS miał ich w decydującej kwarcie 7 - czyli więcej (6) niż w trzech poprzednich.
Kolejne spotkanie odbędzie się 13 kwietnia w Wałbrzychu. Ewentualny czwarty mecz dzień później także w tym samym mieście.
FutureNet Śląsk Wrocław - Górnik Trans.eu Wałbrzych 94:85 (27:17, 22:26, 27:24, 18:18)
Punkty dla Śląska: Jakóbczyk 22, Kulon 19, Dziewa 16, Skibniewski 14, Musiał 13, Michałek 5, Leńczuk 3, Tomczak 2, Zagórski 0, Sasik 0.
Punkty dla Górnika: Niedźwiedzki 22, Spała 18, Kruszczyński 16, Wróbel 15, Małecki 7, Glapiński 5, Der 2, Durski 0, Krzywdziński 0, Ratajczak 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.