Polska - Austria 2:0. Tym razem na tenisowym korcie
Zajmujący 54. miejsce w rankingu ATP Hurkacz z najlepszym austriackim tenisistą zmierzył się po raz pierwszy. Thiem ma na koncie 12 tytułów, a w Miami był rozstawiony z numerem trzecim.
Dotychczas właśnie zawodnicy plasujący się na czwartym miejscu na światowej liście byli najwyżej notowanymi rywalami Polaka. Do piątku 22-latek z Wrocławia nie był w stanie sobie jednak z nimi poradzić. W ubiegłym roku Hurkacz uległ w drugiej rundzie French Open sklasyfikowanemu wówczas na tej pozycji Chorwatowi Marinowi Cilicowi, a w minionym tygodniu w ćwierćfinale w Indian Wells Szwajcarowi Rogerowi Federerowi. Dotychczas najwyżej sklasyfikowanym przeciwnikiem pokonanym przez wrocławianina był będący szóstą rakietą świata Kei Nishikori. Japończyka zwyciężył ostatnio dwukrotnie - w Dubaju i Indian Wells (podczas drugiej z tych imprez Azjata był siódmy w rankingu).
Hurkacz imponuje formą w ostatnich tygodniach - zarówno w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, jak i w Kalifornii dotarł do "ósemki. 22-letniego Polaka i starszego o cztery lata Thiema łączy nie tylko to, że w Indian Wells odnieśli największy sukces w karierze. Obaj niedawno włączyli do swoich sztabów nowych trenerów. Wrocławianin współpracuje z Amerykaninem Craigiem Boyntonem, a Austriak z Chilijczykiem Nicolasem Massu.
Organizatorzy, wiedząc, że obaj tenisiści ostatnio są na fali, wyznaczyli ich pojedynek jako mecz wieczoru na Grandstandzie, czyli drugim co do wielkości korcie kompleksu Hard Rock Stadium, na którym od tego roku toczy się rywalizacja w Miami.
Hurkacz w pierwszej rundzie pokonał Włocha Matteo Berrettiniego 6:4, 6:3. Thiem, finalista ubiegłorocznej edycji wielkoszlemowego French Open, z kolei miał tzw. wolny los i przystąpił do zmagań na Florydzie dopiero od drugiej fazy.
Piątkowe spotkanie rozpoczęło się od straty podania Polaka, ale od razu odrobił stratę. Następnie trwała wyrównana walka, a nieco szybciej kolejne gemy na swoim koncie zapisywał Thiem. Hurkacz jednak po raz kolejny pokazał, że nie czuje strachu przed pojedynkami z czołowymi zawodnikami globu. Starał się być agresywny i robił wycieczki pod siatkę. Przy stanie 5:4 szybko objął prowadzenie 40:0. W kolejnej akcji początkowo przyznano punkt Austriakowi, ale wrocławianin poprosił o challenge i okazało się, że miał rację, dzięki czemu objął prowadzenie w całym spotkaniu.
W drugiej partii Hurkacz wciąż zmieniał rytm, skutecznie utrudniając zadanie rywalowi. Wychodziły mu także sytuacyjne zagrania. Jego sytuacja jednak się skomplikowała - przy stanie 1:1 faworyt prowadził 40:15. Polak obronił dwa "break pointy", ale przy kolejnym spasował. Na doprowadzenie do remisu musiał czekać do ósmego gema. Przeciwnik łatwo się nie poddawał - ze stanu 0:40 doszedł do wyrównania, ale piątą szansę na przełamanie wykorzystał niżej notowany z zawodników. Drugiego w tej odsłonie "breaka" na wagę zwycięstwa w całym pojedynku wrocławianin zanotował przy prowadzeniu 5:4. Znów wygrywał 40:0, a Thiem obronił pierwszą piłkę meczową. Przy drugiej jednak posłał piłkę w siatkę i sensacja stała się faktem.
Po tym zwycięstwie Hurkacz jest już o krok od pierwszego w karierze awansu do czołowej "50" rankingu. Według bieżących obliczeń piątkowa wygrana pozwoli mu prawdopodobnie przesunąć się o trzy lokaty. Znaleźć się w Top 50 pozwoliłaby mu wygrana w trzeciej rundzie z Feliksem Augerem-Aliassime. Młodszy o trzy lata Kanadyjczyk, finalista lutowej imprezy w Rio de Janeiro, jest 57. rakietą świata. Niedzielny pojedynek w Miami (początek o godz. 16.00) będzie pierwszą konfrontacją tych zawodników.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.