Premier Mateusz Morawiecki: Marzy mi się, żeby do brexitu nie doszło [POSŁUCHAJ]
Czy możliwy jest również scenariusz, w którym do brexitu w ogóle nie dojdzie? Zapytaliśmy także o los Polaków na Wyspach. Czy zapewnienia o tym, że Polacy faktycznie mogą czuć się bezpiecznie, wynikają z tego, że premiera Morawieckiego i premier Wielkiej Brytanii obowiązuje swego rodzaju umowa dżentelmeńska?
W rozmowie także pytania o strajk nauczycieli. Minister edukacji Anna Zalewska zadeklarowała, że cały czas rozmawia z nauczycielami i związkowcami. Zapewnia również, że egzaminy odbędą się zgodnie z planem. Jednocześnie od kilku dni w szkołach w całym kraju przeprowadzane są referenda nt. ewentualnego strajku. Ich wyniki poznamy w poniedziałek. Czy do strajku jednak nie dojdzie, a egzaminy się odbędą, bo rząd ma jeszcze dla nauczyli kolejne propozycje?
Czy po strajku nauczycieli, swoje niezadowolenie wyrażą kolejne grupy zawodowe? Co z minister finansów? Według doniesień medialnych Teresa Czerwińska podała się do dymisji, ale premier Morawiecki miał jej nie przyjąć. Na koniec także pytanie o budżet - czy ten wytrzyma realizację piątki Prawa i Sprawiedliwości?
POSŁUCHAJ ROZMOWY Z PREMIEREM MATEUSZEM MORAWIECKIM:
Dosłownie przed chwilą wrócił pan z Brukseli. Trwał tam szczyt poświęcony wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ale też w tzw. międzyczasie trwał mecz Polski z Austrią w eliminacjach do mistrzostw Europy. Miał pan okazję oglądać?
No niestety ubolewam, bo nie dałem rady oglądnąć. Do późnego wieczora, tak naprawdę do nocy, negocjowaliśmy i dyskutowaliśmy na temat brexitu. Chciałbym oczywiście oglądać ten mecz, jednak się nie udało. Tylko patrzyłem na smutną minę kanclerza Austrii jak padła bramka naszego wspaniałego napastnika. Na szczęście nasi wygrali.
Brexit ma dwie nowe daty. Maj lub kwiecień, jeżeli dojdzie do „twardego brexitu”. Który scenariusz jest pana zdaniem bardziej realny?
Nowe rozwiązania, które przyjęliśmy, znacząco różniły się od propozycji, które zostały przedstawione przez przewodniczącego i sekretariat przewodniczącego Rady Europejskiej, ponieważ Wielka Brytania pierwotnie miała mieć do wyboru tylko ten przyszły tydzień na okoliczność głosowania w izbie gmin. 29. (przyp. red. marca) miało już dojść, w przypadku odrzucenia umowy wynegocjowanej wcześniej, do „twardego brexitu”. To coś w rozumieniu postawienia naszych partnerów z Wielkiej Brytanii pod ścianą. Tymczasem na skutek naszych propozycji i wynegocjowanych nowych zapisów mamy dwie nowe daty: Wielka Brytania może do czasu przed wyborami europejskimi jeszcze cały czas uzgadniać, w ramach swojego kryzysu ratyfikacyjnego w Londynie, te kwestie związane z brexitem. Ale my nie stawiamy ich pod murem w ciągu jednego tygodnia. Określona została data - 12 kwietnia – ponieważ tę datę wskazała też premier May, jako graniczną datę od której parlament brytyjski musi wszcząć procedurę związaną z wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Pani May przetrwa te najbliższe dni, tygodnie?
To już są spekulacje, w które nie bardzo wypada mi wchodzić nawet. Ja życzę pani premier May i jej rządowi wszystkiego co najlepsze, przede wszystkim zdolności i umiejętności do wypracowania kompromisu w ramach Partii Konserwatywnej. Pani premier May walczy też, by jej partia była utrzymana w całości.
Czy może w ogóle nie dojść do brexitu?
Powiem szczerzę, że marzy mi się taki scenariusz, że nie dojdzie do brexitu. Wszystkie karty są po stronie społeczeństwa brytyjskiego, w szczególności Partii Konserwatywnej, opozycji, czyli parlamentu brytyjskiego. Dość otwarcie mogę powiedzieć, że proponowaliśmy pani premier May, żeby Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej. Proponowaliśmy kolejne referendum, inne propozycje, jednak politycy liczą się ze zdaniem Brytyjczyków, którzy głosowali prawie trzy lata temu. Teraz negocjujemy wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, niestety.
Co z Polakami na Wyspach? Mogą czuć się spokojnie?
Podtrzymuję to co wcześniej powiedziałem. Polacy mogą być spokojni. Rozmawiałem z premier May wczoraj i podtrzymała to co ustaliliśmy wcześniej, czyli do traktowania naszych obywateli na zasadzie wzajemności. Wszelkie przywileje zostaną utrzymane, w tym również socjalne. Wszyscy Polacy, którzy tam pracują i mieszkają, mogą być spokojni o prawa, które przysługują im również po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Obowiązuje pana i panią premier umowa dżentelmeńska?
To jest również coś więcej. W ramach wynegocjowanej umowy są odpowiednie zabezpieczenia. Były też zapewnienia w naszych rozmowach bilateralnych.
Minister edukacji Anna Zalewska deklarowała, że rozmawia z nauczycielami i związkowcami. Czy może pan zapewnić, że nie dojdzie do strajku nauczycieli przed egzaminami?
Nie mogę tego zadeklarować. To jest prawo różnych grup zawodowych, żeby protestować. Wydaje się, że część tego środowiska z tego prawa skorzysta. Bardzo chciałbym, żeby w terminie odbyły się możliwie wszystkie zaplanowane egzaminy. Będziemy starali się, żeby zespoły zapasowe, rezerwowe egzaminacyjne pojawiały się w tych miejscach, gdzie trzeba łagodzić skutki protestu. Chciałbym podkreślić, że nie chciałbym, żeby na tym sporze ucierpiała młodzież. Protest jest protestem i się tym martwimy. Mam nadzieję, że ogromna większość młodzieży będzie mogła przystąpić do egzaminów.
W sobotę we Wrocławiu odbędzie się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Czy nauczyciele usłyszą na niej jeszcze jakieś propozycje ze strony rządu?
Sobotnia konwencja jest mobilizacyjną. Wchodzimy powoli w okres, w którym kampania nabiera tempa. Nasza kampania jest w dużym stopniu taka jak nasza polityka społeczna i rodzinna. Chcemy dotrzeć do każdego polskiego domu i każdej polskiej rodziny. Zaczepnie powiem, że kiedy opozycja spotyka się z dziennikarzami, to my jesteśmy na setkach, tysiącach spotkań z mieszkańcami. Ja w sobotę będę Strzelinie, a w niedzielę pod Węgrowem. Przede wszystkim dążymy do tego, żeby spotkać się z jak największą liczbą mieszkańców. Rozmawiamy z nimi, chcemy poczuć jakie są problemy lokalne, regionalne czasami. Pytał pan o nauczycieli, to trzeba powiedzieć, że w porównaniu do trzech lat przed rozpoczęciem naszych rządów, to nie było podwyżek. My te podwyżki zaczęliśmy. Ja chciałbym, żeby nauczyciele jeszcze więcej zarabiali, jednak budżet to nie jest worek bez dna. My zaproponowaliśmy wielkie programy i społeczne, i rozwojowe, i demograficzne. My musimy liczyć się z możliwościami finansowymi. Dzisiaj te możliwości już większe nie są. One oscylują wokół 40 miliardów złotych. W czasach naszych poprzedników deficyt sięgał nawet 100 miliardów złotych. My możemy przeznaczać takie kwoty, dlatego że uszczelniliśmy systemem podatkowy, na różne cele. Również przeznaczamy je na trzy podwyżki dla nauczycieli. Dwie już się odbyły, trzecia będzie we wrześniu.
Nie będzie nowej propozycji dla nauczycieli?
Ja to rozumiem, że te propozycje mogą być niewystarczające, jednak cały czas przypominam, że te trzy podwyżki, cztery jeżeli dodamy do tego obniżkę PIT-u, dodali podniesienie kosztów uzyskania przychodów razy dwa, plus dla stażystów jest ten punkt programu, który mówi o podatku PIT zero procent, to jest to kwota zauważalna. To jest jeden obszar, który zaoferowaliśmy tej grupie zawodowej. Jest też drugi obszar, o którym więcej nauczycieli wspomina, czyli ograniczenie biurokracji na wielu poziomach. Chcemy, żeby pani minister Zalewska zaproponowała nowe działania wychodzące naprzeciw nauczycielom.
A będzie miała na to czas? Przecież startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Pani minister ma to już przemyślane. Proponowała mi różne obszary działań, teraz konsultuje to z ekspertami. W ciągu kilku dni zaproponuje listę takich zagadnień, które mam nadzieję, że będą bardzo dobrze odebrane.
Muszę się jednak przyznać do pewnej ignorancji z mojej strony. Ja do tej pory nie wiedziałem, że pan Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, ma wybory. Wybory u siebie. W tym roku. Teraz rozumiem dlaczego upolitycznia ten protest. On ma wybory.
Czy to prawda, że minister finansów Teresa Czerwińska podała się do dymisji? Czy pan tej dymisji nie przyjął?
Nie było czegoś takiego. Pani minister jest na L4 i życzę jej szybkiego powrotu do zdrowia. Jesteśmy na poniedziałek umówieni na kolejne dyskusje. Na pewno pani minister bardzo dobrze wykonuje swoją funkcję.
Czy budżet wytrzyma realizację programu piątki PiS?
To jest z naszej perspektywy program, który stanowi całość, zarówno fiskalno-budżetową, to co pan teraz poruszył, jak również gospodarczo-społeczną. Nie traktujemy tego jak neoliberałowie, czyli społeczeństwa jako piątego koła u wozu, nie mówimy, że im niższe wynagrodzenia tym lepiej. Stymulujemy gospodarkę do tego, żeby rozwijała się jak najlepiej. W ślad za nią żeby wynagrodzenia naszych pracowników rosły. Dla nas standardy to popychanie wynagrodzeń do europejskich. Piątka jest klasycznym działaniem makroekonomicznym. Złagodzi tę dekoniunkturę, która się zbliża. Chcemy nie przekroczyć 3-procentowego deficytu. Zachowujemy ostrożnościowe podejście do polityki budżetowej, w przeciwieństwie do naszych poprzedników.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.