Zamieszanie wokół legnickiej spółki komunalnej
Za wywiezienie tony odpadów na wysypisko Legnickie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej otrzymuje od miasta 65 złotych. Za identyczne zadanie - na miejskim sprzęcie - prywatne firmy dostają nawet 100 złotych. Różnicę pokrywa LPGK. Jak to możliwe?
- Taka sytuacja trwa od pięciu lat, to były decyzje mojego poprzednika. Przy czym umowy z podwykonawcami kończą się 30 czerwca br. i analizujemy czy ta formułą nie powinna ulec modyfikacji - wyjaśnia Bogusław Graboń, obecny prezes spółki komunalnej.
Sprawę szczegółowo przedstawili pracownicy firmy komunalnej w anonimie skierowanym do przewodniczącego Rady Miejskiej.
"Prosimy o pomoc w ratowaniu spółki przed upadkiem (...) dopłacamy do działalności firm powiązanych z czołowymi pracownikami Urzędu Miasta" - to fragment ich listu. W piśmie mowa jest również o powiązaniach rodzinnych między podwykonawcami a czołowymi pracownikami magistratu. Przewodniczący Rady Miasta, Jarosław Rabczenko poprosił prezydenta o wyjaśnienia.
- Najbardziej wymagająca wyjaśnienia jest kwestia zlecania pewnych usług podwykonawcom. Jeśli prawdą jest, że usługi zlecane podwykonawcom są droższe, niż otrzymywana od miasta rekompensata, to już jest działanie na szkodę spółki. Czekam na odpowiedź od pana prezydenta. Od treści odpowiedzi uzależniam dalsze kroki - mówi Rabczenko.
Prezydent Tadeusz Krzakowski na razie nie chce komentować sprawy. Jego służby mają udzielić odpowiedzi za kilka dni.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.