Marsz przyjaźni mieszkańców miasta i wsi przeszedł ulicami Lubina
"Gmina jest nasza", "Po siódme nie kradnij" - z takimi transparentami blisko tysiąc osób przeszło ulicami Lubina. To protest mieszkańców okolicznych wsi. Prezydent Lubina Robert Raczyński trzy miesiące temu ogłosił, że chce, by siedem sąsiadujących sołectw znalazło się w granicach miasta. Jego wypowiedź wzbudziła wiele kontrowersji. Dzisiejsza manifestacja była tego efektem.
Kilka dni temu wójt gminy wiejskiej Lubin, Tadeusz Kielan przedstawił wyniki gminnego referendum. Ponad 98% respondentów opowiedziało się przeciwko zmianie administracyjnych granic. Zupełnie inaczej przedstawiają się wyniki internetowego plebiscytu w mieście. Ostateczną decyzję i tak podejmie minister spraw wewnętrznych.
Nie, nie będzie to pierwszomajowy pochód. Trzy miesiące temu prezydent tego miasta, Robert Raczyński ogłosił na Antenie Radia Wrocław, że chce administracyjnie przyłączyć do Lubina aż siedem pobliskich sołectw. Powód?
- Celem jest integracja, zniwelowanie różnic i podziałów, które występują. Te różnice są tylko w interesie urzędników.
Taki projekt wzbudził ostry sprzeciw mieszkańców wsi sąsiadujących z Lubinem. W referendum przeciwko zmianie granic opowiedziało się ponad 98 procent respondentów. Dziś wójt gminy Tadeusz Kielan poprowadzi manifestację.:
- Mieszkańcy gminy i mieszkańcy miasta są bardzo zżyci i zintegrowani. Dlatego nie ma powodów do przyłączenia i chcemy to udowodnić tym marszem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.