Ciało potrąconego przez pociąg mężczyzny leżało przy torach przez 9 godzin
Na miejsce tragedii przyjechała policja i karetka z ratownikami medycznymi. Ratownicy stwierdzili, że mężczyzna nie żyje, jednak nie mieli uprawnień aby wystawić akt zgonu.
- Nie można wezwać kolejnej karetki z lekarzem bo pogotowie nie wysyła lekarzy do osób zmarłych - mówi Łukasz Dutkowiak rzecznik wrocławskiej Policji.
Najbliżej miejsca zdarzenia jest wojewódzki szpital specjalistyczny przy Koszarowej. Tego dnia był tam dyżur nocny. - Lekarz dyżurny odmówił przyjazdu - potwierdza rzecznik szpitala Urszula Małecka.
We Wrocławiu w takich sytuacjach wzywany jest koroner. Jednak w powiecie wrocławskim takiej osoby nie wyznaczono. Jak dowiedzieliśmy się w powiatowym centrum zarządzania kryzysowego., dopiero prowadzone są rozmowy z pogotowiem aby powołać taką osobę.
Akt zgonu Dawida wypisał lekarz z przychodni w Długołęce. 9 godzin od chwili śmierci 26-latka.
AKTUALIZACJA:
Na wniosek rodziny prokuratura w Oleśnicy bada sprawę śmierci Dawida pod kątem udziału osób trzecich.
Zdaniem rodziny i bliskich mężczyzna nie powinien być w tym miejscu i czasie, w którym znaleziono jego ciało. Radio Wrocław dotarło do osoby, która jako ostatnia miała telefoniczny kontakt z Dawidem. Zdaniem tego świadka mężczyzna był tego wieczoru na imprezie i pił alkohol, jednak nie był tak pijany aby się zataczać czy nie zauważyć pociągu. Dodatkowo miejsce znalezienia ciała było daleko od miejsca, w którym 26 latek imprezował.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.