Rozmowa Dnia: "Protestujemy także dla uczniów" [POSŁUCHAJ]
Spotykamy się, bo przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz zapowiedział strajk nauczycieli od 8 kwietnia. Dlaczego chcecie strajkować?
Nasze żądania nie zostały spełnione. Żądaliśmy od pracodawców, choć tak naprawdę to nie pracodawca, a rząd kształtuje wynagrodzenia, podwyżek o 1000 zł. Przeprowadziliśmy rokowania, mediacje, nikt nie odpowiedział na nasze postulaty. Ostatnim etapem z sporze zbiorowym jest strajk.
Rozmawiałem w tym studiu całkiem niedawno z minister Zalewską, ale też jej zastępcą, panem Kopciem i słyszałem o ogromnych podwyżkach. Rozmawiam z Panią, nauczycielami, słucham związkowców i słyszę, że to wszystko to kłamstwo. Żyjemy w dwóch rzeczywistościach? Skąd ten rozdźwięk?
Inna jest matematyka, inne jest dodawanie u pani mister, a inne w realnej rzeczywistości. Dostaliśmy w ubiegłym roku 5,35 proc. - ale to był kwiecień, więc realnie podwyżka wyniosła około 3 proc. - to było około 150 zł na etat brutto. W tym roku od stycznia dostaliśmy kolejne 5 proc. i od następnego roku też ma być 5 proc. Teraz pani mister proponuje, żeby te 5 proc. styczniowe przenieść od września do grudnia - i im to w ministerstwie razem daje 16,1 proc. Poza tym pani minister mówi, że będziemy dostawali pieniądze za wzorową, wyróżniającą postawę - i jak to się wszystko zsumuje to ma niby wyjść 800 zł dla dyplomowanych. Tyle że te pieniądze za wyróżniającą pracę dopiero będą w 2022 roku, więc nie można ich dzisiaj dodawać. Poza tym nie każdy nauczyciel dostanie ten dodatek, bo nie będzie to leżało w interesie gmin.
Jesteście na sto procent zdeterminowani, by protestować?
Tak. Przedwczoraj prezydium zarządu głównego przyjęło termin przeprowadzenia rokowań między 8 a 25 marca, a od 8 kwietnia rozpoczęcie akcji strajkowej.
Jak ten strajk będzie wyglądać i jak długo potrwa?
My mówimy, że powinien trwać do skutku. Jeżeli będzie jednodniowy, to władza machnie ręką. Będzie strajk, ale strony mogą rozmawiać - o to w tym chodzi. Poza tym jest 40 dni to strajku, może się coś zadziać.
A zadzieje się?
Jeżeli premier mówi, że w najbliższym czasie będziemy dostawali podwyżki, to nie widzę tu dobrej woli.
Pomiędzy Wami związkowcami, a ministerstwem mamy uczniów i ich rodziców, którzy prawdopodobnie mocno denerwują się ewentualnymi konsekwencjami wynikającymi z protestów. Czy bierzecie pod uwagę uczniów? Ich stres, ich egzaminy, ich przyszłość?
Nasz protest jest także dla uczniów.
Czy takie zachowanie jest wychowawcze?
Wielu rodziców nas popiera. Mamy 48 proc. poparcia, 35 proc. mówi nie - to są ostatnie badania. Prosimy o zrozumienie. Mówimy, że to także w interesie dzieci. Dobrze opłacany nauczyciel nie jest zestresowany.
Myślę, że nikt nie ma wątpliwości, że nauczyciele powinni dobrze zarabiać. Ale co z egzaminem? On ma przecież wpływ na rekrutację.
To nie związek decyduje o egzaminach. Skoro ministerstwo wie, może w inny sposób zadziałać - przesunąć je, albo zrezygnować z nich i na podstawie świadectw przyjmować do szkół średnich - są jakieś drogi wyjścia.
Nie boicie się, że zrazicie do siebie społeczeństwo?
Jesteśmy taką grupą zawodową, że nie będzie tak, jak pan powiedział - że zrazimy do siebie społeczeństwo. Misję niesiemy, ale musimy też zadbać o swoje sprawy.
Do strajku dołączy Solidarność?
Mamy nadzieję, że tak - koledzy rozpoczęli spór zbiorowy, prowadzą rokowania, w niektórych miastach skończyły się już negocjacje, popisanych jest wiele porozumień o wspólnym prowadzeniu referendum strajkowego - i to jest konieczne, bo musimy razem zadziałać, jesteśmy w jednym środowisku.
Szacunkowo, o jakiej liczbie nauczycieli na Dolnym Śląsku mówimy w kontekście strajku?
Mogę powiedzieć, że w 1043 szkołach ZNP dał żądania i przeprowadził cały cykl - rokowania i mediacje. Od 8 marca będziemy prowadzili referendum strajkowe i dopiero tam pracownicy się wypowiedzą, czy wezmą udział w strajku. Żeby w placówce odbył się strajk, co najmniej 50 proc. musi wziąć udział w referendum i ponad 50 proc. opowiedzieć się za nim. Konkretnie, ile osób się przyłączy, dowiemy się w dniu rozpoczęcia - wtedy pracownicy muszą podpisać listę, że strajkują.
Co z egzaminem?
Może się nie odbyć.
A uczniowie?
Jeżeli przyjdą do szkoły, będą pilnowani przez nauczycieli, którzy nie przystąpią do strajku lub dyrektorów.
POSŁUCHAJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.