Szlagier Basket Ligi Kobiet - Ślęza kontra Arka w Radiu Wrocław [TRANSMISJA]
Obie drużyny podchodzą do sobotniego starcia z innych pozycji. Ślęza w miniony weekend przegrała po dogrywce z Pszczółką Polskim-Cukrem Lublin 82:88, choć na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry prowadziły 15 punktami. Z kolei gdynianki w połowie trzeciej kwarty przegrywały dziesięcioma oczkami z Wisłą CanPack Kraków i powróciły do rywalizacji, w czwartej kwarcie tocząc zacięty bój z "Białą Gwiazdą". Ostatecznie podopieczne Gundarsa Vetry zwyciężyły 76:71.
- Porażka w Lublinie bardzo boli, znów powtórzyła się sytuacja, w której prowadzimy wysoko i w końcówce tracimy punkty. Musimy coś zrobić, żeby tego unikać. Trzy ostatnie minuty zagrałyśmy w obronie fatalnie. Każda z nas po tym meczu na pewno długo siedziała w domu i myślała nad tym, co zrobiliśmy źle, że przegraliśmy wygrane spotkanie - mówiła podkoszowa Ślęzy Wrocław Daria Marciniak.
- Na spokojnie oglądając trzecią i czwartą kwartę oprócz początku trzeciej i końca czwartej części meczu graliśmy dosyć dobrze jak na nasze poczynania w styczniu. Nie wiem, z czego wynikał brak koncentracji i nonszalancja w decydujących momentach. Często zdarza nam się tak, że konsekwentnie budując przewagę jesteśmy w stanie roztrwonić ją w ciągu kilku chwil. Za bardzo wtedy wierzymy w indywidualne umiejętności - komentował Arkadiusz Rusin.
W zespole z Wrocławia nie ma żadnych kłopotów personalnych, wszystkie zawodniczki są gotowe do gry. W Arce trener Vetra również ma do dyspozycji 10 zawodniczek, choć brakuje mu dwóch ważnych ogniw. Kontuzjowane są Rebecca Allen oraz Paulina Misiek. Obie wystąpiły w październikowej konfrontacji Ślęzy z Arką i były odpowiedzialne za 33 z 92 punktów gdyńskiego zespołu. Skrzydłowa reprezentacji Polski nie gra od listopada, zaś Allen brakuje w kadrze zespołu znad morza od spotkań Pucharu Polski. Reprezentantka Australii doznała kontuzji w półfinałowym meczu Pucharu przeciwko Enerdze Toruń. Jej uraz wymusił na szkoleniowcu Arki zmiany w ustawieniu zespołu.
- Cała strategia i budowa zespołu była oparta na Allen i Paulinie Misiek, bo to dwie kluczowe zawodniczki. W tej chwili widzimy, że bez Allen dochodzi do przesunięcia Greinacher na trójkę i gdzieś koncepcja żeby grać wysoką skrzydłową dalej jest zachowana przez trenera - tłumaczy trener Ślęzy.
Gra trzema wysokimi zawodniczkami przynosi efekty w postaci kolejnych wygranych - Arka w ostatnich dziewięciu meczach przegrała tylko raz i wciąż trzyma się za plecami CCC Polkowice. Gdynianki to jedna z najlepiej zbierających i blokujących drużyn w lidze, dodatkowo podopieczne Gundarsa Vetry są jednym z najskuteczniejszych zespołów w EBLK pod względem skuteczności rzutów za 2. Cała ofensywa wiceliderek tabeli ułożona jest wokół Emmy Cannon, kandydatki do miana MVP ligi. Ślęzę czeka zatem twarda walka zwłaszcza w strefie podkoszowej. Tradycyjnie już głównym aspektem, nad którym wrocławianki pracowały w tygodniu prowadzącym do meczu jest defensywa.
- Trening był nastawiony na defensywę i od tego nie uciekamy. Nie chcę zmarnować tego, nad czym pracujemy od dwóch tygodni. Założyliśmy sobie z dziewczynami, że bez względu na rozstrzygnięcia w sezonie zasadniczym chcę być gotowy na połowę marca, na defensywę, którą będziemy grali w play-offach. Nie wiem, czy się uda, ale takie jest założenie. Jeżeli tego nie będzie, to nawet dobry sezon zasadniczy będzie miłym wspomnieniem. - mówi Arkadiusz Rusin.
Każdy mecz do końca sezonu ma spore znaczenie w kontekście układu tabeli na play-offy. Ślęza obecnie zajmuje 5. miejsce w ligowej stawce, ale mające tyle samo punktów Artego rozegrało o jeden mecz mniej. Przypomnijmy, że pierwsze cztery zespoły mają przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie play-off. Jest zatem o co grać, a jeśli październikowe spotkanie jest wyznacznikiem tego, czego możemy się spodziewać w sobotę, czekają nas wielkie emocje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.