Porażka Miedzi Legnica na początek rundy wiosennej
W pierwszym kwadransie nieco lepiej prezentowała się Miedź. Legniczanie wyszli trzema środkowymi obrońcami w podstawowej jedenastce, ale po stracie piłki Paweł Zieliński oraz Juan Camara cofali się do ostatniej linii, zagęszczali pole i goście mieli problem z wypracowaniem sobie sytuacji bramkowej. Gospodarze za to po przejęciu piłki starali się szybko przechodzić do ataku i kilka razy w polu karnym Jagiellonii po takich akcjach zrobiło się groźnie.
Tak było przez pierwsze 15 minut. Wtedy przyjezdni wywalczyli pierwszy rzut rożny, po którym Anton Kanibołocki tak fatalnie piąstkował, że piłka trafiła pod nogi Namanji Mitrovica. Słoweniec zdecydował się od razu na strzał i pewnie trafił do pustej bramki. Sędzia jeszcze później długo konsultował całą sytuację z arbitrami VAR, ale ostatecznie wskazał na środek boiska.
Po zdobyciu gola wicemistrzowie Polski cofnęli się na własną połowę, oddali inicjatywę gospodarzom i grali z kontrataku. Optyczną przewagę posiadali legniczanie, ale absolutnie nic z tego nie wynikało. Było dużo podań, operowania piłką, ale nie było w tym wszystkim pomysłu na przedarcie się przez zagęszczoną obronę rywali.
Takie nastawienie zespołów sprawiło, że kibice oglądali dużo walki, ale w ogóle nie było sytuacji bramkowych. Powiało za to grozą, kiedy Martin Pospisil w pogoni za piłką wypadł za boisko i z impetem uderzył głową w bandy reklamowe. Czech przez kilka minut opatrywany był przy linii bocznej i na szczęście wrócił do gry, ale z bandażem na głowie.
Kiedy wydawało się, że w pierwszej połowie nie wydarzy się już nic ciekawego, błąd popełnili obrońcy Miedzi. Marko Poletanovic przejął piłkę, wbiegł w pole karne i tam został powalony przez Tomislava Bozica. Arbiter się nie wahał i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Guilherme i do przerwy było 0:2.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Jagiellonia czekała na własnej połowie na Miedź, a ta biła głową w mur. Poza strzałem z dystansu Omara Santany, kiedy Grzegorz Sandomierski popisał się ładną paradą, gospodarze nie potrafili zagrozić bramce gości.
Z boiska wiało nudą do 64. minuty. Wówczas Taras Romanczuk podaniem spod własnego pola karnego uruchomił wybiegającego na wolne pole Patryka Klimalę. Napastnika przyjezdnych próbował powstrzymać Bozic, ale czynił to tak fatalnie, że powalił rywala na ziemię. Sędzia ponownie się nie wahał i ukarał kapitana Miedzi czerwoną kartką.
Chociaż zmieniła się liczba piłkarzy na boisku, obraz gry niewiele się zmienił. Miedź nadal była częściej przy piłce, ale goście co pewien czas próbowali podchodzić wyżej pressingiem. I przyniosło to efekt, bo naciskani obrońcy gospodarzy popełnili kolejny błąd. Piłkę przejął Martin Kostal, zagrał do nadbiegającego Arvydasa Novikovasa a ten strzałem z pola karnego podwyższył na 3:0.
Na tym emocje w Legnicy praktycznie się zakończyły. Jeszcze w doliczonym czasie gry Joan Roman popisał się ładnym uderzeniem zza pola karnego, po którym piłka zmierzała w okienko bramki, ale Sandomierskiego uratował słupek.
Miedź Legnica – Jagiellonia Białystok 0:3 (0:2);
Bramki: Nemanja Mitrovic 15', Guilherme Sitya 45+1' (k), Arvydas Novikovas 74';
Żółte kartki: Omar Santana, Borja Fernandez - Stefan Scepovic.
Czerwona kartka: Tomislav Bozic 64';
Sędzia: Bartosz Frankowski
Widzów: 3 814;
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki – Kornel Osyra, Tomislav Bozic, Aleksandar Miljkovic – Paweł Zieliński (70. Bozo Musa), Rafał Augustyniak (46. Borja Fernandez), Petteri Forsell, Omar Santana, Juan Camara – Henrik Ojamaa (66. Joan Roman), Fabian Piasecki;
Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski – Zoran Arsenic, Ivan Runje, Nemanja Mitrovic, Guilherme Sitya – Arvydas Novikovas, Marko Poletanovic (79. Mile Savkovic), Martin Pospisil (66. Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk, Martin Kostal – Patryk Klimala (68. Stefan Scepovic).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.