Dyrektor Opery Wrocławskiej pod lupą NIK i Urzędu Marszałkowskiego
Spadająca frekwencja, nieprawidłowości przy wykorzystaniu dotacji, liczba podpisanych umów i błędy administracyjne, a także wysokość honorariów dla dyrygenta i działalność Fundacji na rzecz Opery Wrocławskiej - to między innymi zastrzeżenia, jakie wskazują kontrolerzy z Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. We wrocławskiej Operze zakończyła się kontrola wewnętrzna, przeprowadzona po ujawnieniu raportu Najwyżej Izby Kontroli kilka miesięcy temu. Wiele z wniosków jakie wyciągnął NIK potwierdzili urzędnicy wojewódzcy.
Choć na razie urzędnicy wyników z przeprowadzonych analiz nie ujawniają, to Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor Opery Wrocławskiej już odniósł się do zarzutów kontrolerów marszałka:
W kuluarach mówi się o możliwym odwołaniu dyrektora Opery ze stanowiska, podobnie jak stracił je niedawno Cezary Morawski w Teatrze Polskim.
Michał Bobowiec z zarządu województwa, który teraz jest odpowiedzialny za kulturę, tłumaczy, że potrzebuje czasu na zapoznanie się z gotowymi już dokumentami:
Do radnych sejmiku dotarło także anonimowe pismo, które ma pochodzić od zespołu artystycznego. W piśmie wymieniono powody, dla których Marcin Nałęcz-Niesiołowski miałby zostać odwołany ze stanowiska. Chodzi między innymi o różnicę w wynagrodzeniach np. muzyków z orkiestry a zarobkami dyrektora, jako dyrygenta. W piśmie do radnych wojewódzkich wskazano, że czasem gaże Nałęcza-Niesiołowskiego za jeden spektakl, było kilkadziesiąt razy wyższe od przeciętnych stawek dla muzyków w Operze Wrocławskiej.
W piśmie czytamy np. że muzyk z orkiestry za spektakl dostawał 77 złotych, a ponad trzy tysiące za to samo przedstawienie otrzymywał dyrygent, którym był dyrektor Opery Wrocławskiej. Mowa jest także o zwolnieniach, nieprzedłużaniu umów, sprawach w Sądzie Pracy, a także postępowaniu w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu. Niepodpisany list zaopatrzono tytułem: Bilans działalności z perspektywy pracowników artystycznych Opery Wrocławskiej. Zakończono go apelem o odwołanie ze stanowiska Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego:
Radiu Wrocław udało się dowiedzieć miedzy innymi, że wyniki kontroli Urzędu Marszałkowskiego wskazują np. na spadającą frekwencję w Operze Wrocławskiej, czy nieprawidłowe wydatkowanie dotacji państwowych. Także na zbyt dużą liczbę dodatkowych umów o dzieło, za które Opera miała zapłacić dyrektorowi w ciągu jednego sezonu ponad 430 tysięcy złotych, oprócz stałego wynagrodzenia, które w 2017 roku wyniosło prawie 160 tysięcy złotych.
Posłuchaj całej rozmowy z dyrektorem Opery Wrocławskiej:
O całej sprawie rozmawialiśmy też w Popołudniu zDolnego Śląska: