Prezydent. Rafał Dutkiewicz (nie tylko) o Wrocławiu [RECENZJA]
Mniej więcej w 2002 roku zacząłem myśleć o zamieszkaniu we Wrocławiu. Dojeżdżając wtedy okresami z Rzeszowa do pracy w radiu i nauki na uniwersyteckiej anglistyce. Czyli wtedy, gdy Rafał Dutkiewicz rozpoczynał swoje 16-lecie jako prezydent miasta, po wygraniu pierwszych powszechnych wyborów na to stanowisko. Dlatego książka pod tytułem 'Prezydent' ma dla mnie także znaczenie wspomnieniowe i osobiste, i prowokowała do sentymentalnych wycieczek zupełnie (choć może pozornie zupełnie) z nią niezwiązanych. Bo jest ten wywiad-rzeka - oczywiście i głównie - opowieścią o tym, jak budowano Wrocław w ciągu tych lat, przepisem na sukces miasta, ale i historią człowieka: odważnego, z wyobraźnią, bystrego i światowego. Którego nie byłoby, gdyby nie piękne dzieciństwo w Mikstacie, gdyby nie właśnie historia, to miejsce i ten czas.
Maryla Rodowicz śpiewała kiedyś taką piosenkę: 'Ja to mam szczęście, że w tym momencie żyć mi przyszło...'. Pojawiają się w rozmowie, doskonale poprowadzonej przez Jacka Antczaka, wydarzenia i nazwiska kluczowe dla dziejów kraju nad Wisłą i Odrą. Od kardynała Gulbinowicza, Władysława Frasyniuka po Mateusza Morawieckiego. Jest Tusk, wicewojewoda Schetyna, jest Mario Kamiński (tak, szef służb specjalnych użyczał Dutkiewiczowi warszawskiego adresu, gdy ten pracował jako headhunter). Wspomina prezydent swój sztab z wyborów 2002, tworzony wespół w zespół przez późniejszych antagonistów politycznych: Protasiewicza, Jackiewicza czy Adasia Hoffmana. W relacji bohatera tej książki występują jako przyjaciele i znajomi, często nazywani zdrobniale, nawet ksywką. Więc musi dojść w czytelniczym odbiorze do głosu ta refleksja o przedziwnym, może i ludzkim, lecz jednak przedziwnym, podzieleniu niegdysiejszej - symbolicznie ujmując - solidarnościowej rodziny. Niby rzecz dziś banalna, a ciągle robi wrażenie. Zwłaszcza że w kontekście naszych prywatnych żyć pewnie tożsama. Co się z nami dzieje, co się musi stać, że bliscy współpracownicy już nie współdziałają, kiedy wspólnej sprawie brakuje wroga lub po prostu upływa szybko czas, w grę wchodzą ambicje i interesy. Odwieczny mechanizm.
I to spora siła książki Dutkiewicza/Antczaka (skłonienie do zadumy), inspirująca spojrzenie na minione polskie dekady z perspektywy zarówno konkretnego losu, jak i zbiorowego doświadczenia (lub odwrotnie). Którego każdy będzie miał własną wersję. Inaczej opowie te 16 lat krytykowany tu dość otwarcie Bogdan Zdrojewski, inaczej czyni to Rafał Dutkiewicz. Zwłaszcza w tych miejscach, kiedy wygłaszane są opinie. Adam Chmielewski z pewnością odmiennie widzi swój udział i brak w obchodach Europejskiej Stolicy Kultury. Inne będą spostrzeżenia aktywistów miejskich, inne urzędników. Ustępujący prezydent jest w wypowiedziach szczery (na ile ma na to ochotę i na ile uda się go zachęcić przez dociekliwego dziennikarza-współautora), nie udaje też skromnego. O niektórych wydarzeniach trudnych woli nie mówić. Jak o słynnym wypadku na Ostrowie Tumskim czy o relacji z byłym zastępcą Michałem Janickim. Szybko ucina ten wątek.
Dutkiewicza wersja opowieści o Wrocławiu jest atrakcyjna, bo - poza tym wymiarem szerszym - dla wielu odbiorców może najciekawsza w 'Prezydencie' będzie księga anegdot i zakulisowych smaczków, jakimi sypie z prezydenckiego rękawa. Zaczyna się od znajomości z Tadeuszem Różewiczem, któremu za pierwszej kadencji Dutkiewicza miasto ofiarowało willę przy ulicy Promień, kończy wyborem fraszek, z których prezydent słynie, choć myślę, że nie we wszystkich kręgach. Ta podzielona na 15 rozdziałów (plus suplement i fotografie), mniej więcej chronologiczna w narracji, książka prezentuje niezaskakujący portret mocnej osobowości, człowieka pełnego wdzięku, a przy tym sprawnego gracza polityczno-publicznego, specjalistę w samorządowym fachu. I może przynosi też informację-deklarację co do przyszłości Rafała Dutkiewicza? 'Zawodowo zajmowałem się Wrocławiem, a hobbystycznie pewnymi projektami politycznymi i jakbym dzisiaj miał do tego wrócić, to bym tego nie robił - wyznaje, później dodając zdanie o dużym poziomie spełnienia jako 'tylko prezydent Wrocławia'. Czy oznacza to odejście z aktywnego życia społeczno-politycznego, czy jednak przeciwnie? Teraz, kiedy już nie urzęduje w ratuszu, ma szansę rzucić się stuprocentowo w wir ogólnopolski i europejski. Fragment powyższy sugerowałby chyba Dutkiexit, ale... Wkrótce zobaczymy, jak będzie, na razie czytamy barwną i rajcowną książkę - relacjonującą to, jak było. Według Rafała Dutkiewicza.
.......................................
Jacek Antczak, Rafał Dutkiewicz Prezydent. Rafał Dutkiewicz (nie tylko) o Wrocławiu, Wydawnictwo Nieoczywiste, 2018
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.