Śmierć górnika w KGHM. Trzy dni żałoby
To nie była wina sił przyrody. 35-letni operator samojezdnej maszyny górniczej w kopalni Rudna zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku. To oficjalne stanowisko władz KGHM "Polska Miedź". - To był doświadczony specjalista, pracował pod ziemią od 13 lat - podkreśla Anna Osadczuk, szefowa Biura Prasowego miedziowego holdingu.
- Doszło do potrącenia śmiertelnego na oddziale Z.G. "Rudna", na oddziale G-25. Został potrącony maszyną górniczą 35-letni pracownik oddziału oddziału G-29 tej kopalni. Nie znamy w tym momencie więcej szczegółów tej tragedii. Trwa zabezpieczanie miejsca zdarzenia.
Część oddziału na którym doszło do tragedii została oddzielona od reszty kopalni. Praca została tam wstrzymana. Po ziemię zjechał już prokurator. Okoliczności wypadku bada również specjalna komisja z udziałem inspektorów Okręgowego Urzędu Górniczego. Decyzją prezesa "Polskiej Miedzi" we wszystkich oddziałach spółki obowiązuje trzydniowa żałoba.
- Szczegółowy raport dotyczący tragedii znany będzie za kilka dni - deklaruje Anna Osadczuk z Biura Prasowego KGHM "Polska Miedź".
- Mówi się, że z okresem barbórkowym nierozerwalnie wiążą się tego typu zdarzenia. Co roku mamy nadzieję, że św. Barbara nie zbierze żniw. W tym roku zdarzyło się, tak jak się zdarzyło. Prezes KGHM "PM" Marcin Chludziński ogłosił trzydniową żałobę do czwartku włącznie.
Górnicy podkreślają, że ich tragicznie zmarły kolega był doświadczonym pracownikiem - pod ziemią sterował maszynami od 2005 roku. Za dwa dni w holdingu obchodzony będzie Dzień Pamięci Ofiar Wypadków w Pracy w KGHM.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.