Beniaminek znów bez punktów i bramki na własnym stadionie
W pierwszych minutach lepiej prezentowała się Miedź, która przypominała drużynę z początku sezonu, kiedy grała ofensywnie, odważnie i skutecznie w pressingu. Gospodarzom impetu starczyło jednak na bardzo krótko i inicjatywę przejęli goście.
Arka wysoko podchodziła pod rywali, szybko odbierała piłkę i nacierała. Już pierwsza groźna sytuacja przyniosła jej gola, w czym duży udział mieli obrońcy Miedzi. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłka trafiła do niepilnowanego Michała Janoty. Pomocnik gości spokojnie przyjął i lekkim mierzonym strzałem po ziemi nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.
Po golu spotkanie się wyrównało. Raz jedna ekipa naciskała, a za chwilę sytuacja się zmieniała. Strzałów i sytuacji bramkowych praktycznie jednak nie było, bo obu drużynom brakowało skutecznego ostatniego podania. Najgroźniejsi i jedni, i drudzy byli wtedy, kiedy atakowali po przechwyceniu piłki, bo z ataku pozycyjnego nic nie wynikało.
Przed przerwą były właściwie tylko dwie godne odnotowania sytuacje, obie dla Miedzi. Najpierw z linii pola karnego strzelał Mateusz Szczepaniak, ale Pavels Steinbors nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później potężnie z rzutu wolnego uderzył Petteri Forsell i bramkarz gości tylko wzrokiem odprowadził piłkę, która na szczęście dla niego minęła bramkę.
Po zmianie stron optyczną przewagę uzyskała Miedź, która była częściej przy piłce i częściej gościła pod polem karnym rywali. Legniczanie mieli jednak olbrzymie problemy ze sforsowaniem zagęszczonej obrony rywali i nie potrafili wypracować sobie sytuacji bramkowej.
Arka natomiast cofnęła się całym zespołem na własną połowę i czekała na kontrataki. Po jednym z nich, zapoczątkowanym katastrofalnym błędem Grzegorza Bartczaka, w idealnej sytuacji znalazł się Janota, ale jego strzał zablokowali wracający obrońcy Miedzi.
Swoją szansę na gola w końcu wypracowali też gospodarze. Forsell huknął zza pola karnego i Steinbors z wielkim trudem podbił piłkę, do której dopadł Mateusz Szczepaniak, ale dobijał z ostrego kąta i bramkarz Arki nie miał problemu z obroną.
To był sygnał do ataku dla Miedzi, która wyraźnie przyspieszyła i w polu karnym gości zaczęło się robić groźnie. Gola zdobyli jednak przyjezdni. W 74. min., po kontrataku i dośrodkowaniu z lewej strony Macieja Jankowskiego, wprowadzony kilka chwil wcześniej Nabil Aankour uprzedził Artura Pikka i strzałem głową podwyższył prowadzenie.
Trzy minuty później było praktycznie po meczu. Po kolejnej kontrze obrońcy Miedzi tak wybijali piłkę, że ta trafiła pod nogi Jankowskiego, a ten mocnym strzałem nie dał szans Kanibołockiemu.
Trzeci gol zupełnie rozbił gospodarzy, który przestali już walczyć i oddali inicjatywę Arce. Konsekwencją tego była czwarta bramka. Po rzucie rożnym najwyżej do piłki wyskoczył Damian Zbozień i strzałem głową ustalił wynik spotkania.
Miedź Legnica - Arka Gdynia 0:4 (0:1)
Bramki: 0:1 Michał Janota (10), 0:2 Nabil Aankour (74-głową), 0:3 Maciej Jankowski (77), 0:4 Damian Zbozień (89-głową).
Żółta kartka - Miedź Legnica: Artur Pikk, Aleksandar Miljkovic, Wojciech Łobodziński, Juan Camara. Arka Gdynia: Michał Nalepa.
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 4 726.
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Paweł Zieliński, Fran Cruz, Grzegorz Bartczak, Artur Pikk (79 Juan Camara) - Henrik Ojamaa (64 Fabian Piasecki), Borja Fernandez (56 Wojciech Łobodziński), Aleksandar Miljkovic, Łukasz Garguła, Mateusz Szczepaniak - Petteri Forsell.
Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Maric, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Mateusz Młyński (61 Rafał Siemaszko), Adam Deja, Michał Nalepa (76 Adam Danch), Michał Janota, Maciej Jankowski - Aleksandyr Kolew (70 Nabil Aankour).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.