Greckie groby w Zgorzelcu
Po wojnie domowej w Grecji, komunistyczni partyzanci i ich rodziny zostali pozbawieni greckiego obywatelstwa i pod groźbą śmierci musieli uciekać. W porcie w Dziwnowie wysiadło ich ze statków wtedy 14 tysięcy. Dzieci, kobiety, partyzanci. Nawet ci siłą wcieleni do komunistycznej partyzantki. Nie mieli polskiego obywatelstwa i nie mieli greckiego. Mimo to zaaklimatyzowali się na Dolnym Śląsku. Żenili, rodzili, umierali. Na cmentarzu w Zgorzelcu zostało ich około 700. Dopiero w 1985 roku, po amnestii, zgorzeleccy Grecy mogli zacząć myśleć o powrocie do Ojczyzny. Wielu wyjechało, stąd nie zawsze ma kto dbać o groby. Robią to wolontariusze, sami Grecy, a czasem także samorząd, bo to ważna część historii regionu. Pomysły na likwidację nieopłaconych, greckich grobów spotykają się zawsze z ostrą reakcją tych, którzy pozostali.
Zgorzeleccy Grecy odkryli także w Goerlitz greckie groby. Otóż dwie dekady przed exodusem przegranych partyzantów w pruskim wtedy Goerlitz znaleźli dom żołnierze greckiego IV Korpusu Armijnego Delta. Do dziś zachował się grób dowódcy gen. Chatzopoulosa. IV Korpus miał w latach 30. XX wieku utrzymać zdobyte przez Greków ziemie na Bałkanach, ale po przegranej wojnie poddał się Niemcom. Zostali jednak przyjęci nie jak jeńcy, a jak goście i zaproponowano im osiedlenie się nad Nysą Łużycką. Są tam więc groby dwóch greckich fal emigracji, które dotarły na Łużyce.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.