Nie żyje 12-letni Jaś z Długołęki. Mały wielki człowiek z żelaza
Jaś ciężko chorował od urodzenia, ale to, że nagle odszedł jest absolutnym zaskoczeniem. Miał jeszcze mnóstwo planów.
Jasia i jego jego fizjoterapeutę Łukasza Malaczewskiego mieliśmy okazję poznać dwa lata temu:
POSŁUCHAJ REPORTAŻU O JASIU I JEGO FIZJOTERAPEUCIE: ANIOŁY ISTNIEJĄ...
Najpierw były pierwsze wspólne treningi. Łukasz, z jednej strony amator, z drugiej zawodowiec - każdą wolną chwilę spędza na bieganiu, jeżdżeniu na rowerze czy pływaniu. Wystartowali razem w biegu Uniwersytetu Medycznego. Potem wpadli na pomysł wspólnego startu w triathlonie.
Jak mówi dr Tomasz Zatoński z Uniwersytetu Medycznego, ten duet pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych:
,,Panie Łukaszu nauczy mnie Pan biegać"
,,Nie Jasiu ale jeżeli chcesz to możemy razem biegać"
,,Chciałbym spotkać Cristiano Ronaldo"
Ostatnim marzeniem naszego Mistrza było chodzić. Tu na ziemi niestety nikt z nas nie mógł go spełnić. Tak bardzo tego pragnął, że Bóg musiał wziąć wszystko w swoje ręce.
Jaś wyruszył w daleką drogę gdzie na pewno spełni się jego ostatnie marzenie.
Żegnaj mój Przyjacielu...
Jeżeli chcecie pokibicować jeszcze raz Jasiowi to będziecie mieć ostatnią szansę... - napisał na facebooku Łukasz Malaczewski.
Jaś był wielkim fanem Realu Madryt i Cristiano Ronaldo. Jego przyjaciele zorganizowali wyjazd do Madrytu. Jaś spotkał się z piłkarzami. Kiedy w kwietniu zachorował i w ciężkim stanie walczył o powrót do zdrowia w szpitalu, cały sportowy świat przysyłał mu życzenia.
W przyszłą sobotę miał wystartować w półmaratonie w Świdnicy. Na 8 grudnia planowane było wejście na Śnieżkę - z Łukaszem Malaczewskim i Adamem Bieleckim.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.