Skatował dziecko, bo nie słuchało
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale sytuacja jest badzo poważna - przyznaje Jan Godziński, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej w szpitalu przy ul. Traugutta we Wrocławiu. Dziewczynka ma poważne obrażenia, zwłaszcza głowy.
Policję powiadomiło pogotowie ratunkowe. Funkcjonariusze szybko ustalili podejrzanego.
Okazało się, że opiekował się on dziewczynką, gdy jej matka poszła do szpitala do starszej córki. Pobił dziecko, bo nie słuchało i nie wykonywało poleceń.
- Czterolatka ma krwiaka mózgu, urazy brzucha oraz krwotok wewnętrzny - opowiada Radiu Wrocław prokurator Ewa Ścierzyńska.
25-latkowi postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Do sądu trafił już wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
- Bił systematycznie i bestialsko - mówi rzeczniczka świdnickiej prokuratury okręgowej po zeznaniach złożonych przez Mariusza M. Dodaje jednak, że wciąż nie wiadomo, czy to był tylko jeden tak dramatyczny incydent, czy mężczyzna wcześniej znęcał się nad dziećmi swojej konkubiny.
Mariusz M. z partnerką i jej dziećmi mieszkał od listopada. Utrzymywał rodzinę.
Podejrzany nie był notowany na policji. Nie było też żadnych zgłoszeń, że stosował przemoc.
W czwartek wieczorem Rzecznik Praw Dziecka zapowiedział, że jego urząd obejmie tę sprawę nadzorem. Marek Michalak zażąda udostępnienia wszystkich dokumentów zgromadzonych przez policję i prokuraturę. Chce także zbadania sytuacji całej rodziny i wyjaśnienia, czy nie doszło do zaniedbań ze strony ośrodka pomocy społecznej, bądź sądu. Jak powiedział Radiu Wrocław Rzecznik Praw Dziecka, trzeba zapytać także o los drugiego dziecka z tej rodziny.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.