Co siedzi w głowie kandydata? (Blog Eurowyborczy)
Nieoficjalna zasada jaka panuje w sztabach wyborczych to "cały naród buduje stolicę" czyli "wszyscy gramy na lidera". Ale czy tak jest w rzeczywistości? Czy "trójka", albo "dziesiątka" zagłosuje w wyborach na lidera swojej listy, czy na siebie? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że na siebie.
Niektórzy kandydaci chcąc być uczciwi wobec siebie i swojego "prywatnego" elektoratu nie pojawią się na spotkaniach, gdzie będą musieli powiedzieć: "głosujcie na lidera", bo i tak nikt nie uwierzy w ich szczerość.
Jak wynika z niedawnego sondażu opublikowanego na rp.pl liderzy nie powinni jednak spać spokojnie - Lider PO Jacek Protasiewicz o jeden punkt proc. przegrywa z kandydatką z dalszego miejsca Danutą Jazłowiecką, posłanką PO z Opolszczyzny. Na liście PiS Ryszard Legutko przegrywa z posłanką Beatą Kempą.
Czy finansowy limit na kampanię jaki "jedynki" mają kilkakrotnie wyższy niż pozostali kandydaci wystarczy na zdobycie upragnionego mandatu? Czy panowie Protasiewicz i Legutko spotkają się w Brukseli?
Tak czy inaczej nie ma demokracji na listach wyborczych.
A ja zachęcam wyborców do głosowania na ludzi, a nie na listy. Pokazmy ugrupowaniom politycznym, że liczy się człowiek, a nie hasło.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.