Hurray for the Riff Raff - wywiad
Jako nastolatka postanowiła zapomnieć o swoich portorykańskich korzeniach, wyruszyć z rodzinnego Bronksu i poznać Stany. Od Nowego Jorku po Nowy Orlean. Od mocnego flirtu z punkową sceną East Side po blues i jazzowy podmuch Preservation Hall. Alynda poszukiwała nie tylko swojej muzycznej drogi, ale i tożsamości.
Hurray for the Riff Raff stał się odpowiedzią na zadawane przez nią pytania, a wydany kilka miesięcy temu i świetnie przyjęty przez krytykę album „The Navigator” jest do wspomnianych wyżej korzeni - powrotem. A że muzycznie Hurray for the Riff Raff również sięgają głęboko, można było się przekonać podczas ostatniej edycji Colours of Ostrava, gdzie miałem przyjemność spotkać Alyndę i chwilę z nią porozmawiać.
Daliście znakomity koncert!
Dziękuję. Świetnie się bawiliśmy. To był nasz pierwszy występ tutaj.
Muszę też dodać, że masz znakomitego gitarzystę...
Potwierdzam! To Jordan Hyde i jest znakomity. Postaram się, aby nikt nie chciał nam go sprzątnąć.
Był taki czas w Twoim życiu, kiedy wyprowadziłaś się od wujostwa i postanowiłaś przemierzyć Stany. Występując w kolejnych miastach, byłaś zafascynowana bardami przeszłości – Bessie Smith, muzyką Woodiego Guthrie. Dziś jednak nie sięgnęłaś po ich twórczość, a po jedną z piosenek Bossa, dokładnie „Dancing in the Dark”. Bruce Springsteen jest dla Ciebie ważną postacią?
Tak i szczególnie teraz ma nam coś do przekazania. Wydaje mi się, że w czytelny dla każdego sposób symbolizuje, jak postrzegany jest świat przez zwyczajnego człowieka. Pracującego, posiadającego rodzinę, chcącego z nią żyć w spokoju. Mającego poczucie, że jest równy innym ludziom. Bruce Springsteen reprezentuje to co dobre w Ameryce, dlatego dziś często spoglądam w jego kierunku.
Zakładam, że w wypadku Bruce'a Springsteena Twoją ulubioną płytą jest „Born in the U.S.A.”?
Właściwie to „Nebraska”, doskonała płyta, tak inna na tle pozostałych wydawnictw. Lubię wszystkie jego płyty, ale najbardziej „Nebraskę”.
Pomówmy teraz o ostatnim albumie Hurray for the Riff Raff, „The Navigator”. Ponieważ to koncept, chciałbym abyś narysowała zarys tej historii. Opowiedz też proszę o jej bohaterce – kim jest?
„The Navigator” to historia dorastającej w metropolii, 17-letniej Portorykanki Navity. Wstydzi się tego skąd pochodzi, swojego podwórka, sąsiadów. Pewnego dnia wybiera się do wróżki, prosząc: spraw, że kiedy się obudzę, nie zobaczę tego co mnie otacza.
Następnego ranka budzi się w tym samym miejscu, ale wiele lat później. Jej dzielnica zmieniła się w bogatą część miasta, zamieszkiwaną przez ludzi, którzy znaną jej okolicę zmienili nie do poznania, zaś całe miasto podporządkowane jest bezlitosnemu zarządcy. Navita dopiero wtedy zdaje sobie sprawę, że tęskni za swoimi pobratymcami i miejscem, które ją ukształtowało.
Płyta podzielona jest na dwie części. Pierwsza opisuje stan przed, natomiast druga jest opowieścią o tym wszystkim co dzieje się po, kiedy Navita budzi się ze swojego snu. Opowieść kończy piosenka „Pa'lante”: Navita dociera do Rican Beach, gdzie odnajduje swoich bliskich
Ta opowieść jest moim prywatnym Ziggy Stardustem, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją wystawić. Właśnie tworzę zarys fabuły.
Ale Navita to tak naprawdę Alynda Segarra. To ja i moje dwa oblicza: zbuntowanej nastolatki, która uciekła z domu oraz osoby, która zdaje sobie sprawę, że kultura portorykańska ma wiele do zaoferowania i zastanawia się. - Czego tak naprawdę się wstydziłam? Dlaczego nie starałam się jej poznać? To też nawoływanie do przeciwstawienia się opresyjnym liderom i do bycia dumnym z tego skąd pochodzimy.
Przyznaję, że bardziej podoba mi się druga część Twojej opowieści, ale to w pierwszej odnajdujemy piosenkę „Life to Save”, w której śpiewasz: „(...) straciłam mojego ojczulka (...)”. Tu też mamy do czynienia z autobiografią?
Kocham język bluesa. Tak dobrane słowa mogą znaczyć wiele. Możemy je zinterpretować jako stratę ojca, chłopaka, przyjaciela... Zawsze staram się pamiętać o tym, czego nauczył mnie blues. O tym, że kilka prostych słów może nieść wiele treści.
Twoja szkoła bluesa to?
Jak wiesz, kiedy byłam młodsza, słuchałam dużo folku. Sięgałam też po blues, zwłaszcza ten mocno osadzony w tradycji afro-amerykańskiej. Bessie Smith i kobiety bluesa nauczyły mnie tego jak być silną, jak nie bać się mówić donośnie o rozstaniach, bólu i wszystkich sprawach, które choć prywatne – dotyczą każdego z nas.
Myślę, że „Rican Beach” to nie tylko moja ulubiona piosenka z tej płyty. Śpiewasz: „(...) zabrali nam ziemię, pozbawili tożsamości, pozwolili umierać na Rican Beach (...)”. Odważna deklaracja?
Dużo myślałam o Portoryko, O tym, że tak naprawdę to kolonia Stanów Zjednoczonych.
To zaczęło się już na długo przed huraganem Maria. Rozmyślałam o historii nie tylko Portorykańczyków, ale wszystkich ludzi, którzy są przez kogoś kontrolowani. Którym mówi się, że nie mogą być dumni z tego kim są, a rządzący dążą do ich asymilacji, co powoduje, że tracą resztki wyróżniającej ich kultury.
Z drugiej strony, właśnie ta zanikająca kultura dla ludzi władzy staje się motorem biznesu i o tym w głównej mierze opowiada „Rican Beach”. Rządzący zabierają Twoją tożsamość, zbijając na tym majątek, ale Ty nie dostajesz ani grosza. Masz się wszystkiego wyrzec, wstydzić się tego kim jesteś. Relacja pomiędzy Portoryko a Stanami przypomina to co tutaj opisałam.
„Pa'lante” oznacza iść naprzód. Powiedziałaś, że mamy obowiązek do bycia odważnymi, do walki z tym co dziś się dzieje. W końcu budujemy świat dla naszych dzieci?
Czuję – przez pryzmat Stanów – że musimy myśleć o przyszłych pokoleniach. Odziedziczyliśmy świat, w którym żyjemy. Musimy być pewni, że nasze działania i decyzje sprawią, że w przyszłości stanie się lepszy.
Przesłanie „Pa'lante” jest następujące: niezależnie na co napotkasz, powinieneś przeć naprzód, nawet jeśli ogarnia Cię przejmujący strach, jeśli czujesz się słaby – inni na Ciebie liczą!
Stąd nowa piosenka, którą zagraliście, „Kids Who Die”?
Dużo myślę o dzieciach. Mam 31 lat i nie mam jeszcze własnych, ale wiem, że zbyt często zadajemy im ból. I nie ma tu różnicy, czy mówimy o dziecku imigrantów czy dziecku będącym obywatelem Stanów Zjednoczonych. Niestety nie jesteśmy odpowiedzialni. Swoim agresywnym zachowaniem wyrządzamy najmłodszym niedźwiedzią przysługę, bezustannie stawiając je w pozycji zagrożenia. W Stanach dzieci często boją się pójść do szkoły. Wiedzą, że mogą zostać zastrzelone. Jako dorośli nie zapewniamy im poczucia bezpieczeństwa, to szaleństwo!
„Kids Who Die” dedykowana jest dzieciom, które już straciliśmy. W Stanach mamy problem ze śmiercią, nie rozmawiamy o niej, nie potrafimy jej odpowiednio uhonorować. Ta piosenka jest taką próbą, ale i apelem do przyszłych pokoleń.
Pomysł wpadł mi do głowy, kiedy natrafiłam na wiersz Langstona Hughesa „Kids Who Die”. Wiersz z lat 1960 mający bardzo podobny wydźwięk. Zaczerpnęłam kilka strof, dopisałam resztę tekstu i skomponowałam muzykę.
Wspomniałaś poezję. Dlaczego słyszany w „Pa'lante” Pedro Pietri jest tak ważny dla Portorykańczyków?
Reprezentował Nuorykanów. Społeczność nowojorskich Portorykańczyków, którzy wyemigrowali z wyspy, ale nigdy nie zapomnieli o swoich korzeniach, nie wyrzekli się ich. Opisywał życie, które odbiegało od typowego amerykańskiego obrazka. Jego twórczość ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Poczułam, że mimo tego, iż Portoryko nie jest samodzielnym państwem, to dzięki muzyce, poezji i sztuce wytworzyło dziedzictwo, które przetrwa. Portorykańczycy nie zapomną o swoim pochodzeniu, mimo bezustannych prób bycia kontrolowanymi.
Dlaczego Paul Butler został producentem „The Navigator”? Podobało Ci się brzmieniem produkowanego przez niego St. Paul and the Broken Bones czy Michaela Kiwanuki?
Michaela Kiwanuki! Paul pracował z St. Paul and the Broken Bones tuż po sesjach z nami. Kiedy usłyszałam Michaela Kiwanukę, zapytałam siebie. - Kto stoi za tym materiałem, że tak świetnie brzmi? W końcu go odnalazłam, zasypałam mailami i zaczęliśmy współpracę.
Paul Butler miał też na koncie cover brazylijskiego Os Muttantes, którzy odcisnęli duże piętno na naszej płycie. Wiedziałam, że w lot zrozumie na czym mi zależy. Powiedziałam mu też...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.