Ukraina oddala się od Unii Europejskiej? (Komentarz polityczny)
Dla prw.pl Lidia Geringer de Oedenberg, europosłanka SLD: - Temat rozszerzenia UE o Ukrainę na razie oficjalnie nie istnieje. Kijów znajduje się daleko w stawce - za Chorwacją, Macedonią i Turcją - i nie posiada nawet statusu państwa kandydującego do UE. Naturalnie, nie zmienia to faktu, że Bruksela obserwuje sytuację polityczną u naszego wschodniego sąsiada; dość powiedzieć, że w okresie "pomarańczowej rewolucji" Unia opowiedziała się za demokracją na Ukrainie (sama nosiłam pomarańczowy szalik na specjalnej sesji plenarnej), wiążąc duże nadzieje z nowym rozdaniem politycznym i otaczając kraj Europejską Polityką Sąsiedztwa oraz "polskim" Partnerstwem Wschodnim.
Ostatnie zdarzenia na Ukrainie nie zmienią znacząco jej postrzegania w UE. Od 2004 r. Ukraina dała się poznać jako państwo nieprzewidywalne politycznie, a w zasadzie "przewidywalne" w swojej niestabilności. Przy okazji rozmaitych wyborów można było być pewnym, iż przegrana strona zakwestionuje wynik, aby - po kilku(nastu) miesiącach - przejąć stery i powtórzyć scenariusz.
Osobiście, żałuję zamazania pozytywnego efektu marcowej wizyty prezydenta Wiktora Janukowycza w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Została ona odebrana jako znak europejskich aspiracji Kijowa i przywiązania do zachodnich wartości demokracji i wolnego rynku.
Cóż, można przewrotnie powiedzieć, że w przypadku Floty Czarnomorskiej zwyciężył właśnie rynek i tańsze dostawy gazu, które popłyną na Ukrainę w zamian za możliwość stacjonowania floty.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.