W Lubinie upał, a okna muszą być zamknięte. Przez całą noc, bo... śmierdzi
- Źródłem smrodu, jaki wieczorami roztacza się na lubińskim osiedlu Przylesie, są dzikie wysypiska, albo substancje wylewane przez rolników na pobliskich polach - twierdzi szef miejskiego wysypiska śmieci w Lubinie. Mieszkańcy blokowiska skarżą się, że - mimo upałów - nie mogą otworzyć w swoich mieszkaniach okien. I wskazują na źródło fetoru:
- Ten smród jest bardzo specyficzny, duszący, wywołujący niemal odruch wymiotny - mówią mieszkańcy. Inni dodają, że najgorzej jest: - Wtedy kiedy wieje wiatr południowo-wschodni, albo jak jest pogoda bezwietrzna.
- Ludzie jeździli i po zapachu stwierdzali, że to wysypisko miejskie śmierdzi. Jest to ewidentnie smród z kompostowania - mówią lubinianie.
W pobliżu działa prywatne składowisko śmieci, jednak jego właściciele zapewniają, że przestrzegają wszystkich norm.
Marek Dłubała, prezes składowiska dodaje, że też szukał źródła odoru:
- Zgadza się, ja sam mieszkam tu i też czuję, ale ten zapach nie pochodzi stąd. Niestety, od maja mamy taką pogodę, że wszystko "cufi", czyli począwszy od studzienek kanalizacyjnych. Mamy też zsypy w wieżowcach. Na polach skończyły się zbiory, dlatego wylewa się tzw. gnojownik na pola - mówi Marek Dłubała.
Lokatorzy twierdzą, że szukali pomocy w Sanepidzie, Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska i w Urzędzie Miasta. Żadna z tych instytucji nie umiała im pomóc, dlatego teraz do wytropienia źródła fetoru chcą wynająć certyfikowanego przewodnika z psem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.