Dawid Podsiadło o nowej płycie i podróży, która zrobiła na nim ogromne wrażenie [WYWIAD]

| Utworzono: 2018-08-07 10:00 | Zmodyfikowano: 2018-08-07 10:14

POSŁUCHAJ:

Wróciłeś po miesiącach nieobecności. Teraz podczas trasy Męskiego Grania, wcześniej pojawiłeś się na Open'erze. Co się z tobą działo w czasie tej przerwy?

Trochę szukałem sposobu, by poradzić sobie z nadmiarem wolnego czasu. Próbowałem łapać się różnych rozwojowych zajęć: nauki języka obcego, podróżowania. Cały czas tworzyłem piosenki, ale w żadnym konkretnym celu. Czekałem też, aż ta przerwa się skończy. Z różnych względów ją przeżyliśmy, ale złotym wnioskiem jest to, że nie mam ochoty już na przerwy. To było wymagające, żeby odnaleźć się w codzienności po 5 latach nieustannej, intensywnej funkcjonalności.

Gdzie podróżowałeś w tym czasie?

Trochę po Europie: Chorwacja, Grecja, ale najważniejszym kierunkiem była Islandia. Tam przeżyłem najwięcej wzruszeń i przemyśleń. To było bardzo magiczne miejsce, na pewno chciałbym tam wrócić i poprzeżywać to jeszcze raz. Wiem, że każdy, jak stamtąd wraca, ma jakieś przemyślenia. To trochę brzmi banalnie, ale Islandia w wyjątkowy sposób uświadamia nam jak bardzo w stosunku do natury jesteśmy ulotni. Tak naprawdę będziemy robić to, na co ona nam pozwoli, ale robi to w bardzo tolerancyjny i uprzejmy sposób. Nie ma do nas pretensji, tylko mówi: daje znać, że to ja tutaj podejmuje decyzje, ale na razie wszystko jest okej.

Przeniosłeś inspiracje z podróży na nowy album?

Mam za sobą wiele przeżyć, ale nie było to związane z podróżowaniem. Przeżyłem dużo relacji chociażby z ludźmi z którymi pracowałem na co dzień. Niektóre z nich się pogłębiły, niektóre przerzedziły. To była też próba wielu różnych połączeń międzyludzkich w moim życiu. Myślę, że te rzeczy miały duży wpływ na treść nowej płyty. Obserwacje współczesnego dbania o relacje z drugim człowiekiem w świetle mediów społecznościowych, trochę też obserwacje na temat mojej popularności, tego jaki stosunek mają do mnie ludzie. Ale też garść miłosnych przemyśleń i rozterek.

Nowa trasa, nowa płyta to i nowy singiel- Małomiasteczkowy. Fani się w nim zakochali, a jak Ty opisałbyś bohatera którego prezentujesz w tym utworze?

Pisałem to z perspektywy chwilowego kompleksu wynikającego z poczucia nieidealnego wpasowania się w warszawski świat. Aczkolwiek czytając komentarze, czy słuchając różnych interpretacji tego tekstu wydaje mi się, że już sam stworzyłem inną interpretację niż ta, z którą pisałem ten utwór. Dzisiaj wydaje mi się, że w żadnym momencie nie jest to o ludziach pochodzących z Warszawy. Jeśli byłaby to ocena to bardziej zachowania ludzi który przyjeżdżają do tego miasta i próbują podporządkować się wyobrażeniu o tym, jak życie w wielkim mieście powinno wyglądać. Jeśli ocieram się o krytykę, to dotyczyłaby ona raczej rezygnacji z moralnych wartości które przynosi się z małego miasteczka. Bo wiadomo, że tam życie funkcjonuje w innym tempie i to też wymusza inne podejście do życia. Krytykuję moment zachłyśnięcia się i próby doścignięcia innego trybu życia.

Utwór jest słodko-gorzki, ale radosny. Cała płyta będzie zawierać takie taneczne utwory mające drugie dno?

Bardzo dużo jest słodko-gorzkich tematów i tekstów które pozornie wydają się być bajkowe i słodkie, ale tak naprawdę jest w nich wyczuwalny zawód, rozczarowanie czy smutek. Wydaje mi się że to jest taka super-kombinacja, zwłaszcza w warstwie lirycznej, tytułów mojej pierwszej i drugiej płyty. Tak jak jedna charakteryzowała się komfortem i szczęściem, a druga rozczarowaniem i zdenerwowaniem, to na na nowym albumie z tych czterech różnych stanów emocjonalnych stworzyłem jeden i doszedłem do wniosku, że da się przeżywać wszystkie te rzeczy na raz. Jeśli chodzi o całość albumu Małomiasteczkowy jest na pewno najmocniejszym i najbardziej intensywnym utworem. Pozostałe są w inny sposób intensywne. Zapowiadałem, że będzie dużo tańca, ale to będzie też rumba i tango, nie tylko to co w Małomiasteczkowym.

Małomiasteczkowy to też klip. Przesadzasz tam drzewo razem z grupą osób która zajmuje się tym zawodowo. Czy to konkretne drzewo zostało wybrane przypadkowo, czy było jakieś szczególne?

Wiedzieliśmy, że na pewno to drzewo przeżyje ten proces i będzie szczęśliwe w ostatecznym miejscu, ale podobało nam się też wizualnie. Co ciekawe, jeśli chodzi o takie symbole w życiu, w pewnym momencie wkręciłem sobie że często widzę cyfry 3 i 7. Jak już wyciągnęliśmy to drzewo i zaczęliśmy je przewozić w inne miejsce, gdzieś w trawie znalazłem tabliczkę która była oznaczeniem tego drzewa i miała oznaczenie 3007. Sam dla siebie odczytuje to jako jakiś znak, że to musiało być to drzewo. To był chyba jakiś dąb, w domu mam tę tabliczkę.

Kolejny wielki singiel- Początek, stworzony przez Męskie Granie Orkiestra z twoim udziałem. Jak wygląda praca nad takim hitem, który musi zawładnąć publicznością? Macie w tym dużo wolności, czy musicie wpasować się w narzucone ramy?

Na pewno jest wiele ograniczeń, przede wszystkim musi to być to utwór, dla którego ludzie będą chcieli się tutaj pojawić i będą czekać na niego cały wieczór. Publiczność nigdy nie będzie wiedziała, co przygotujemy podczas tej godziny repertuaru Męskie Granie Orkiestra, spodziewają się, że to będą covery ważnych polskich utworów, ale nie wiedzą, jakich konkretnie. Oczywiście, jako artyści, staramy się nie kręcić wokół tej myśli, chcemy zrobić po prostu dobrą piosenkę. W tym roku wydaje mi się, że udało nam się odejść od tradycyjnej formuły tego singla, że zrobiliśmy coś mniej stadionowego a bardziej romantycznego, sensualnego. Mieliśmy dużo frajdy, stworzyliśmy kilka pomysłów i bardzo się cieszę, że ostatecznie ten został tak przyjęty. Mieliśmy wrażenie, że zaproponowanie takiego utworu jest odrobinę rewolucyjną sytuacją, ale cieszę się, że ludzie też chcieli czegoś świeższego i tak jak pokochali Watahę, Nieboskłon czy inne single to są też gotowi żeby rozwijać się z każdą kolejną edycją Męskiego Grania. To bardzo optymistyczna wizja, mam nadzieję, że będzie kontynuowana w następnych latach.

Po Męskim Graniu ruszasz w trasę koncertową. Na scenie jesteś żartobliwy, ale jednocześnie naturalny. Z drugiej strony podobno najlepsze żarty to te wyuczone. Myślisz wcześniej nad swoimi tekstami, czy jesteś całkowicie spontaniczny podczas koncertów?

To jest bardzo sytuacyjna rzecz, to nie są chyba rzeczy śmieszne na co dzień, ale w tym kontekście scenicznym: występu, komentarza do nieudanej próby zagrania utwory, czy po prostu wypełnienia ciszy- wtedy to się sprawdza. Na pewno nie przygotowuje stand-up'u oprócz tego, że robię koncert. Mam taką żartobliwą naturę, więc też się tym dziele. Taki mam sposób na prowadzenie koncertów.

Widzimy się w listopadzie na koncercie we Wrocławiu?

Tak, warto zaznaczyć, że pierwsza data się już wyprzedała. Zapraszamy serdecznie na drugą, 20 listopada. Bardzo się cieszę, że ludzie stąd chcą nas zobaczyć i usłyszeć. I, że chcą w takiej ilości, że będziemy grać ten koncert dwa razy.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.