Salmonella we wrocławskich żłobkach. Część dzieci w szpitalu
Seria zatruć salmonellą w czterech wrocławskich żłobkach niepublicznych - przy ul. Kolistej, Modrej, Kozanowskiej i Matejki. Doszło do nich w drugiej połowie lipca.
- Syn miał biegunkę, w placówce poradzono nam, by wykonać badania w kierunku salmonelli, bo wcześniej zachorowało troje innych dzieci. Wynik wyszedł pozytywny - mówi mama 1,5-rocznego Leona.
U chłopca przebieg choroby był na tyle łagodny, że nie potrzebny był antybiotyk i hospitalizacja, ale część zatrutych maluchów trafiło do szpitala. Rodzice chorych dzieci skrzyknęli się w sieci i ustalili, że jest jeden dostawca żywności do wszystkich placówek, w których doszło do zatruć. Iwona Rogalska, właścicielka firmy kateringowej tłumaczy jednak, że kontrole sanepidu nie wykazały pałeczek Salmonelli w próbkach przechowywanych posiłków:
- W żywności rzeczywiście nie stwierdzono bakterii, ale kontrolerzy nałożyli na firmę karę za uchybienia przy przygotowywaniu i przechowywaniu pokarmów - mówi Czesława Bigaj z wrocławskiego Sanepidu.
Bakterie z grupy salmonella wywołują zatrucie pokarmowe, czasem o bardzo gwałtownym przebiegu. Po kilku dniach objawy ustają, ale zarażony jeszcze przez kilka miesięcy stanowi potencjalne źródło zarażenia. Pierwsze objawy zatrucia - ból brzucha, wymioty, gorączka i biegunka, mogą pojawić się po kilku godzinach od spożycia posiłku skażonego bakterią.
POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.