Proboszcz Kamieńca Ząbkowickiego znalazł skarb. Trwają prace nad transkrypcją
Kościół w Kamieńcu Ząbkowickim zbudowany został przez cystersów, którzy stworzyli istne imperium gospodarcze. Wciąż oglądać w nim można barokowe obrazy Michaela Willmanna zwanego śląskim Rembrandtem, który operował światłem tak, że ma się wrażenie, iż sceny sprzed tysięcy lat rozgrywają na naszych oczach. Opat Woywode przebudował i wyposażył w okresie baroku aż 70 okolicznych kościołów. Gdy wychodził z mszą, grały nie tylko organy, ale i prawdziwa orkiestra, dla której kompozytorzy tworzyli specjalnie utwory. W zbiorach parafii przetrwał oryginalny barokowy bęben. Panowało przekonanie, że nic więcej po wielkim dziedzictwie kultury muzycznej tego miejsca nie ocalało. Tak było do czasu, gdy proboszcz otworzył na chórze szafę organową...
Nie wiadomo, jakie były losy zbioru muzykaliów od 1810 r., gdy pruskie władze skasowały kamienieckie opactwo (wraz z innymi klasztorami kontemplacyjnymi na Śląsku) po to, by przejąć jego majątek i tak załatać dziurę budżetową. Mienie ruchome rozparcelowano, nieruchomości sprzedano.
Niemcy z czasem zorientowali się, że umknęły ich uwadze muzykalia. Jest na to dowód. Część kart ma wbitą pieczęć świadcząca, że zbiór przygotowywano do przekazania do zbiorów specjalnych biblioteki uniwersyteckiej na Piasku we Wrocławiu (notabene ulokowano je w byłym klasztorze po sekularyzacji z 1810 r.). Brakuje sygnatur, co świadczy, że w kościele w Kamieńcu Ząbkowickim dokonano tylko wstępnej selekcji zbioru. O tym, że ktoś muzykaliami się interesował, świadczy też fakt, że między kartami tkwiły gazety. Co więcej, karty były przemieszane. Dlaczego zbioru nie wywieziono do Wrocławia?
Archiwiści z państwowego archiwum we Wrocławiu, mającego swój oddział w dawnym pałacu opata w Kamieńcu Ząbkowickim przypuszczają, że dlatego, iż wybuchła II wojna światowa i nikt już do muzykaliów z kamienieckiego kościoła nie miał głowy.
- Nie jestem muzykologiem, nie mogłem ocenić fachowo rangi znaleziska – mówi proboszcz, ks. Wojciech Jarosław Dąbrowski. - Pozyskałem kontakt z Ludmiłą Sawicka, muzykologiem, obecnie mieszkającą we Wrocławiu. Razem z drugim muzykologiem, panią profesor Jolantą Byczkowską Sztabą, podjęły się oceny zbioru i uporządkowania pomieszanych ze sobą partytur, układając je w poszczególne utwory. Okazało się, że w zbiorze są utwory specjalnie zamawiane dla kamienieckiego opactwa i utwory powszechnie znane takich kompozytorów, jak Haydn czy Mozart, które na potrzeby kamienieckiej orkiestry dostosowano.
Odkryty przez proboszcza zbiór nut zdeponowano w kamienieckim archiwum państwowym, bo parafia nie ma warunków do ich przechowywania. Ponadto musiano poddać je dezynfekcji.
Nie były zniszczone, ale mogły być zagrzybione – mówi Krystyna Dróżdż kierownik archiwum w Kamieńcu Ząbkowickim – Poszły do specjalnej komory na 24 godziny, a wygląda to tak, że daje się specjalny proszek i wpuszcza gaz, który zabija wszelkie drobnoustroje, żeby nie niszczyły akt. Zbiór liczy około metra akt, więc jest spory. Jak na kasatę, wojny i inne dziejowe zawieruchy to cud, że to się zachowało.
Takie dobro nie może się zmarnować – mówi proboszcz.
- W przygotowaniu jest katalog, a w międzyczasie znalazłem jeszcze mały zbiór nut, który też trzeba poddać dezynfekcji i opracowaniu. Natrafiłem nań po przejęciu zbiorów, które były w depozycie w miejscowej izbie pamiątek. Spoczywały w szufladzie komody, która stanowiła fragment dużej szafy na szaty liturgiczne przeniesionej do izby pamiątek.
Wiedzieliśmy, że przed wiekami opactwo kamienieckie było znaczącym centrum kultury, a znajdując muzykalia zyskaliśmy na to dowód – mówi proboszcz. - Postanowiliśmy się tym skarbem kultury muzycznej podzielić z wszystkimi. Gdy zdiagnozowaliśmy, że to odkrycie niecodzienne, zaczęliśmy szukać muzyków, którzy chcieliby te utwory zaprezentować. Nie mamy pieniędzy, żeby zatrudnić wzorem cystersów kilkudziesięcioosobową orkiestrę, dlatego postanowiliśmy dokonać transkrypcji utworów. Uczyniło to małżeństwo Corneliusów. Dzięki temu muzyka, która rozbrzmiewała w tych murach przed wiekami, jest współcześnie osiągalna dla każdego.
tekst: Marek Perzyński
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.