Rozmowa Dnia: Czy grozi nam blackout? Ekspert: nie możemy spać spokojnie
W te wakacje już kilkukrotnie pobiliśmy rekordy zużycia prądu w Polsce. Czy grozi nam tzw. blackout? Zdaniem dr. Myśleckiego, sytuacja jest poważna. - Blackout to obszarowe albo całościowe samoczynne, awaryjne wyłączenie się systemu elektroenergetycznego – wyjaśniał gość audycji. - To bardo poważna sprawa, ponieważ znaczenie energii elektrycznej jest w tej chwili tak duże, że docenimy to dopiero wtedy, kiedy rzeczywiście wydarzy się blackout – dodał i zwrócił uwagę, że efektem będą komplikacje zarówno w gospodarce, jak i życiu społecznym, a nawet tragedie osobiste, takie jak wyłączanie się urządzeń medycznych podtrzymujących życie. - To rzecz, która nigdy nie powinna mieć miejsca – podkreślił dr Myślecki.
Szczyt zimowy i letni
Obecnie mówi się o dwóch szczytach zapotrzebowania na energię – zimowym i letnim. Jak wyjaśniał gość Radia Wrocław, dawniej problem pojawiał się tylko zimą. - Za czasów PRL-u, kiedy mieliśmy potężny przemysł energochłonny, po prostu brakowało mocy. W momencie, kiedy jej część była spożytkowywana na ogrzewanie, to wtedy były problemy. W lecie nigdy problemów nie było i wtedy przeprowadzało się masowo remonty bloków energetycznych, czy ich konserwacje – tłumaczył. - Mniej więcej od czasu naszego wejścia do Unii, ale to nie wejście tutaj zadecydowało, zaczynamy mieć poważne problemy również w lecie, ponieważ stopa życiowa ludzi i europeizacja gospodarstw domowych i całego funkcjonowania społeczeństwa bardzo szybko postępuje – dodał. Jako przykład ekspert podał masowe pojawienie się klimatyzacji w wieżowcach, halach handlowych, ale też indywidualnych domach. - W momencie, kiedy mamy skrajnie wysokie temperatury, to praktycznie wszystkie chłodnie i systemy klimatyzacyjne pracują na pełnej mocy, więc pojawiło się coś, co się nazywa szczytem letnim i teraz mamy dwa szczyty - zimowy i letni. Przy czym o ile do zimowego byliśmy przygotowani, to w tej chwili praktycznie nie mamy dobrej koncepcji, co robić w szczycie letnim, między innymi dlatego, że system inaczej reaguje na włączenie klimatyzacji, a inaczej na włączenie ciężkich maszyn – tłumaczył dr Myślecki. Dodał, że klimatyzatory są poważnym problemem nie tylko ze względu na to, że zużywają sporo energii, ale mają pewną charakterystykę trudną dla systemu.
„Wyjątkowa sytuacja”
Zapytany o to, czy w to lato możemy spać spokojnie i nie obawiać się problemów z dostawami energii elektrycznej, dr Myślecki odparł, że są powody do obaw. - Tutaj mamy wyjątkową sytuację, chyba niespotykaną w ogóle we współczesnej historii Polski,przynajmniej po 90’ roku – ocenił i przypomniał, że w te wakacje już kilkukrotnie pobiliśmy rekordy zużycia prądu w Polsce.
Gość audycji wyjaśnił także, skąd się biorą problemy z dostawą prądu. Zwrócił uwagę, że jednym z czynników jest fakt, że z powodu utrzymujących się wysokich temperatur powietrza, elektrownie nie mogą pracować na pełnych obrotach. - Temperatury w części jezior, które służą do chłodzenia elektrowni, są tak wysokie, że powinniśmy część tych elektrowni wyłączyć – alarmował. - Na wyjściu woda jest bardzo ciepła, jeśli dodamy do tego trochę gorącej wody odpadowej z turbin, to w tym momencie zrobimy tam gotującą się sadzawkę. Zatem nie wszystkie bloki mogą pracować z pełną mocą, dodatkowo rozgrzana sieć stawia większy opór, są większe straty energii – wyliczał.
Możliwe ograniczenia
- Podobne problemy mają Niemcy, Francuzi i Szwedzi. Elektrownie atomowe pracują w ograniczonym stopniu, bo tam też gotuje się woda – mówił gość Radia Wrocław. Dlatego – jak zaznaczył – „nie możemy liczyć na wsparcie zewnętrzne, nie możemy pracować na pełnej mocy, mamy przeciążoną sieć i jesteśmy w bardzo niebezpiecznej sytuacji”. W związku z tym, musimy liczyć się z ograniczeniami w dostawie prądu. Zdaniem dr. Myśleckiego, problemem jest także to, że mamy dość przestarzały park energetyczny i bloki muszą być konserwowane także latem.
Fotowoltaika rozwiąże problem?
Zdaniem dr. Myśleckiego, rozwiązaniem problemu, który pojawia się podczas szczytu letniego, jest postawienie na fotowoltaikę. - To jest jedyne rozsądne rozwiązanie, ponieważ w tej chwili panele fotowoltaiczne i pozyskiwanie w ten sposób energii jest prawie zbliżone do cen rynkowych. Problemem jest coś innego - nasz system nie jest przygotowany do szybkich, masowych inwestycji i są problemy z podłączeniem tych źródeł do sieci – analizował. Tłumaczył, że istniejące w Polsce sieci dystrybucyjne są przygotowane do dostarczania do domów czy fabryk energii elektrycznej produkowanej w wielkich blokach, a nie do przyjmowania energii z rozproszonych źródeł energii.
Gość „Rozmowy Dnia” odniósł się także w audycji do zapowiadanych podwyżek cen energii elektrycznej w Polsce. Zgodnie z analizami, po zmianach za prąd zapłacimy najwięcej w całej Europie. - Jeżeli chodzi o relację do naszego faktycznego dochodu narodowego, to będziemy mieli najwyższą cenę i jest to proces absolutnie nieunikniony i nieuchronny – skomentował ekspert. - Od wielu lat polska energetyka jest w rękach ludzi, którzy zupełnie nie rozumieją czasów współczesnych. Nikt uczciwie nie powie obywatelom, że musimy przebudować polski system – ocenił.
POSŁUCHAJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.