Mieszkańcy Lubina czują się odcięci od świata
Mieszkańcy Lubina skarżą się na problem z przejazdem do innych miast. Do Legnicy czy Wrocławia da się dojechać bez trudu własnym autem, ale podróż środkami komunikacji publicznej przypomina ruletkę. Dariusz Chryc podkreśla, że prywatni przewoźnicy nie przestrzegają rozkładów jazdy.
- Lubin odcięty od reszty świata, ponieważ od ubiegłego roku jest coraz mniej kursów regularnych. Musiałem dojechać do Wrocławia no i niestety bus nie dojechał. Pod numerem telefonu firmy przewozowej poinformowano mnie, że organizacja pracy busów jest taka, że czasami pojedzie, a czasami nie.
Firmy dysponujące profesjonalnym taborem autobusowym kilkakrotnie próbowały wprowadzić stałe przejazdy między Lubinem a Legnicą i Wrocławiem. Takie inwestycje przynosiły duże straty, bo kierowcy busów przejmowali klientów podjeżdżając na przystanki tuż przed planowanymi odjazdami.
Po latach zawirowań na tym rynku dziś komunikacja publiczna z Lubina do Legnicy opiera się wyłącznie na nieregularnych usługach oferowanych przez kierowców busów.
- Osoby bez własnego auta mają prawo uważać, że są odcięte od świata - przyznaje Damian Stawikowski z lubińskiego ratusza.
- Dzisiaj tak. Można powiedzieć, że Państwo Polskie zapomniało o Lubinie - tak duża miejscowość, chyba największa w Polsce, która jest odcięta od kolei. Do końca tego roku mają wrócić połączenia kolejowe. Z Lubina do Wrocławia pojedziemy z prędkością 120 km/godz, a na odcinku Legnica-Wrocław 160 i dojedziemy tam według wyliczeń w 45 minut.
Zagrożenie ze strony kolejarzy już dawno dostrzegli właściciele prywatnych firm transportowych. Od wielu miesięcy nie inwestują w modernizację busów. Coraz częściej nie przestrzegają swoich rozkładów jazdy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.