Ruch – Zagłębie 0:2: Micanski królem śnieżnego cyrku
Mecz przypominał niestety bardziej świąteczną szopkę niż piłkarskie widowisko. Załamanie pogody w Chorzowie sprawiło, że w pewnym momencie, w drugiej połowie, na boisku nie było widać zupełnie nic. A piłkarze Zagłębia jak na ironię losu grali na biało, więc po boisku biegały tylko czarne numery na koszulkach. Najmniej widoczny był chyba Micanski. Bułgar pojawił się na murawie w drugiej połowie i biegał między obrońcami Ruchu niezauważony. W ten sposób dwukrotnie trafił do siatki i rozstrzygnął losy tego śnieżnego cyrku.
Pogoda zepsuła zabawę nie tylko kibicom. Przede wszystkim kompletnie pokrzyżowała plany gospodarzom. Chorzowianie świetne wyniki zawdzięczali szybkiej, kombinacyjnej grze. W tych warunkach o takiej nie mogło być mowy.
Świetnie wykorzystało to Zagłębie, które bazując na sile fizycznej swoich piłkarzy potrafiło lepiej odnaleźć się w tych nietypowych warunkach. I choć oba zespoły miały okazję do zdobycia goli, to w decydującym momencie skuteczności nie zabrakło graczom z Lubina.
A konkretnie Micanskiemu, który po godzinie gry zmienił Adriana Błąda i już trzy minuty później z łatwością trafił do pustej siatki po fatalnym błędzie obrony Ruchu. W 83. minucie Bułgar ustalił wynik meczu wykorzystując znakomite podanie od Mateusza Bartczaka. Najpierw z łatwością przerzucił piłkę nad Pilarzem, a potem wbił ją piętą do pustej bramki.
I choć aura zrobiła w Chorzowie swoje to duże brawa należą się graczom Marka Bajora. Warunki do gry były żenujące, ale jak to lubią mawiać piłkarze i trenerzy, były równe dla wszystkich.
Ruch Chorzów
- KGHM Zagłębie Lubin 0:2 (0:0)
Micanski 64', 83'
Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Sadlok, Grodzicki, Nykiel, Zając, Baran, Straka (83' Scherfchen), Janoszka (71' Stefański), Niedzielan (46' Piech), Sobiech.
KGHM Zagłębie Lubin: Isailović - Grzegorz Bartczak, Reina, Stasiak, Costa, Ekwueme, Błąd (61' Micanski), Mateusz Bartczak, Pawłowski (71' Kędziora), Hanzel, Traore.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.