Łagodniejszy wyrok dla bombiarza z Wrocławia
Student chemii ze Szprotawy trafi do więzienia nie na 20, a na 15 lat za położenie bomby domowej produkcji w maju 2016 roku w jednym z autobusów komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Nikomu nic poważnego się nie stało, bo pakunek wyniósł z pojazdu kierowca.
- Paweł R. mógł zabić wiele osób, ale to nie był cel jego działania. Wiedział natomiast jakie mogą być skutki jego działań - mówił dziś sędzia. Apelacje prokuratora o podwyższenie kary i oskarżyciela posiłkowego o zadośćuczynienie sędzia Andrzej Kot oddalił.
Obrońcy domagali się złagodzenia kary i w godzinnym wystąpieniu podnosili głównie wzgląd na stan psychiczny mężczyzny oraz brak wiarygodności opinii biegłych z zakresu materiałów wybuchowych.
- Przede wszystkim chodzi jednak o to, że nasz klient nie chciał pozbawić życia ani zdrowia wielu osób. Wniosek fundamentalny jest taki, by został uchylony wyrok sądu okręgowego we Wrocławiu. Naszym zdaniem zostało popełnionych mnóstwo błędów - mówił mecenas Paweł Wójcik:
Prokurator Tomasz Krzesiewicz przekonywał z kolei, że wyrok był zbyt łagodny i wnioskował o zwiększenie kary łącznej dla studenta chemii do 25 pozbawienia wolności. - Oskarżony umieścił w garnku 2 kg śrub i nakrętek, które miały wzmocnić siłę rażenia - mówił prokurator:
Wyrok jest prawomocny, skazanemu przysługuje wniosek o kasację do Sądu Najwyższego.
Pełna relacja Radia Wrocław:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.