Strefa Południa w Radiu Wrocław Kultura
Gdyby postawić naprzeciw siebie dwie wielkie gwiazdy wyrosłe na miłości lat 50. ku rock and rollowi - Elvisa Presleya oraz Little Richarda, zaczęliby się pewnie kłócić, o ile nie wyzywać od najgorszych. Jeden był królem, drugi architektem, choć Little Richard nigdy na to nie przystał i zawsze podnosił głos mówiąc, że on był ojcem, dziadkiem i w ogóle najważniejszą postacią tamtych lat.
Już w rok po pojawieniu się tej muzyki wszystkie karty były rozdane, nastolatki ulokowały swoje westchnięcia w konkretnych panach, a wytwórnie po prostu liczyły pieniądze. Inni jednak też chcieli grać, ale im nie wyszło. Byli przeciętni i wszystko w ich karierze było przeciętne, nie rozumieli bowiem, o co tak naprawdę chodzi. Nie tylko w rock and rollu, ale w muzyce.
Między innymi o to, by znaleźć swoje miejsce i swoją ekspresję, czego dowodem niech będzie przyznawana przez 24 lata nagroda Grammy w kategorii najlepszy album z muzyką "polka". Brzmi to tak, jakby polskie biesiadne utwory nagrywano nie w okolicy kopalni, ale Route 66. W 2008 roku zrezygnowano, bo gatunek ten zdominował niejaki Jimmy Sturr, zdobywając 18 z 24 nagród za najlepszą płytę.
W najbliższej Strefie Południa przyjrzymy się tym, którzy znaleźli swoje miejsce, choćby było ono najbardziej niszowe. Do usłyszenia!
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.