Wyłudził pół miliona złotych na chorego Antosia. Rozpoczął się proces
Michał S. z Warszawy, który jako specjalista ds. reklamy, współpracował z wieloma gwiazdami i osobami ze świata showbiznesu, zeznał, że sam wymyślił imię i nazwisko dziecka i od początku zakładał, że w ten sposób oszuka ludzi. Dziś oskarżony odmówił składania wyjaśnień, a jego poprzednie zeznania odczytał sędzia Łukasz Franckiewicz:
Na sali sądowej Michał S. podtrzymał te wyjaśnienia i przyznał się do zarzutów, choć zaprzeczył, by za pieniądze ze zbiórki korzystał z usług prostytutek. Wcześniej wyjaśniał, że to policja zmusiła go to złożenia takich zeznań. Pieniądze miał wydać na spłatę długów i rozrywkę:
Oskarżony użył imienia i nazwiska prawdziwego chłopczyka, który w rzeczywistości wcale nie jest chory. Zeznania ojca dziecka Marcina R. odczytał sędzia:
Jako świadek zeznawał dziś prezes jednego z portali, na których toczyła się zbiórka. - Byliśmy zaniepokojeni, bo zaczęło pojawiać się wiele sygnałów, że ta zbiórka może być oszustwem. Serwis zdecydował się zwrócić wszystkim wpłacającym przekazane darowizny - mówił Jakub D.
Jak z kolei dodawał Michał Starzyński z portalu, gdzie na fikcyjną pomoc wpłynęło najwięcej pieniędzy, o tym by zaufać oskarżonemu, przekonały ich głosy wsparcia płynące między innymi od celebrytów:
Wśród poszkodowanych blisko 6 tysięcy osób, między innymi Anna i Robert Lewandowscy, którzy przeznaczyli na pomoc nieistniejącemu Antosiowi 100 tysięcy złotych. Małżeństwo odzyskało wpłacone pieniądze. Michałowi S. grozi do 10 lat więzienia.
POSŁUCHAJCIE RELACJI:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.