Zabił kolegę siekierą. Dlaczego? Nie wie

Stało się to w ostatniego Sylwestra, w Dzikowcu koło Nowej Rudy. 18-letni Grzegorz został zaatakowany 500 metrów od swojego domu. Dlaczego? Bo po prostu tamtędy przechodził. Zmarł trzy miesiące później.

Grzegorz po zabawie sylwestrowej odprowadzał swoją dziewczynę. Wcześniej nie pił, bo był umówiony z rodzicami na poranną mszę. O złe zamiary nie podejrzewał Tomka K. - kolegi z dzieciństwa, któremu pomagał odrabiać lekcje. Nie przestraszył się więc siekiery, którą Tomek niósł nad ranem przez wieś.

A jednak Tomek zaatakował. Zadał kilka ciosów siekierą. Lekarze byli zdumieni, że Grzegorz przeżył i żył jeszcze 105 dni.

Posłuchaj materiału Polskiego Radia Wrocław o tej wstrząsającej zbrodni:

- To była umyślna zbrodnia - orzekł w poniedziałek świdnicki sąd. Przewodniczący składu sędziowskiego Tomasz Białek wyliczał, że wskazują na to wszystkie dowody, zeznania świadków i fakt, że oskarżony od początku przyznawał się do winy. Jedno pozostało zagadką. Dlaczego zabił?

Sąd wymierzył Tomaszowi K. 25 lat więzienia. Obrońca prosił o dziesięć mniej. Zarówno sąd, jak i adwokat są przekonani, że chłopak, który ma dopiero 19 lat, może się jeszcze poprawić. W nawrócenie Tomasza K. nie wierzą jednak rodzice zamordowanego Grzegorza.

Co na to sam skazany? Na skruchę zdobył się dopiero w ostatnim słowie. Powiedział tylko: - Przepraszam.

Wyrok nie jest prawomocny. Na razie żadna ze stron nie podjęła decyzji o apelacji.