Uczą urzędników, jak nie wycinać drzew w mieście
Technicy, eksperci i naukowcy dendrolodzy z Polski, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii szkolą między innymi pracowników zarządów zieleni miejskiej czy magistratów np. z Bolesławca, Lubina, Polkowic, Wrocławia, z Warszawy czy Krakowa, jak rozpoznać, które drzewo może stwarzać zagrożenie, a które postoi jeszcze przy drodze co najmniej kilka lat. Taka wstępna diagnoza zajmuje od kilku minut do godziny - tłumaczy jeden z prelegentów Frank Rinn z niemieckiej organizacji ISA:
- Powiedziałbym, że inspekcję 90 procent drzew możemy przeprowadzić w kilka minut. To właśnie edukacja i nasza wiedza pozwala nam szybko zdiagnozować, które drzewo może zagrażać bezpieczeństwu. Mniej niż 10 procent, sądzę, że 2-3 procent drzew, które badam to trudniejsze przypadki. Chodzi tu jednak o duże drzewa, pomniki przyrody lub drzewa ważne dla tradycji, kultury. Im trzeba poświęcić trochę więcej czasu - pół godziny lub godzinę - tłumaczy Frank Rinn.
Inspekcja zaczyna się już wtedy, kiedy podchodzimy do drzewa, mówi dendrolog z Instytutu Drzewa we Wrocławiu, Piotr Tyszko-Chmielowiec:
- Omiatamy wzrokiem koronę, sprawdzamy ogólnie jaki jest wygląd drzewa. Czy są liście, czy korona jest gęsta. W ten sposób czytamy informacje nt. witalności drzewa. Następnie patrzymy na otoczenie. Weryfikujemy, czy nie ma poważnych ograniczeń dla rozwoju. Czy obok parkują samochody, czy może powstaje jakaś nowa inwestycja, czy jest chodnik lub asfalt. To mogłoby wskazywać, że korzenie drzewa mogą być uszkodzone przez ciężar aut - opowiada dendrolog z Wrocławia.
Kiedy już sprawdzimy to, co widać na pierwszy rzut oka znów wracamy do samego drzewa. - Oglądamy z bliska podstawę pnia, pień, gałązki, jeśli trzeba korzystamy z lornetki - dodaje Piotr Tyszko-Chmielowiec. - Jeśli znajdziemy niepokojące znaki, np. zajeżdżenie obszaru wokół drzewa, wtedy przydatna może okazać się druciana sonda. Pozwala ona wyczuć przez glebę, czy korzenie nie są rozłożone. Jeśli wkładamy drucik i sonda wchodzi w korzeń, a nie blokuje się, to znaczy, że może następować rozkład - wyjaśnia naukowiec.
Urzędnicy nauczą się również między innymi, jak za pomocą sondy arborystycznej sprawdzać czy np. korzenie drzewa ulegają rozkładowi, co może stwarzać zagrożenie zawalenia się drzewa.
Chodzi przede wszystkim o to, by profesjonalnej wycinki nie prowadzić na wyrost ani przypadkowo. - Żeby działać w ten sposób, trzeba wiedzieć, jak zauważyć rzeczywiste zagrożenie - mówi Frank Rinn z niemieckiego instytutu arborystów:
- Diagnozuję drzewa od 30 lat. Jeszcze nie widziałem, żeby drzewo umarło lub zostało uszkodzone np. przez smog. Zazwyczaj niebezpieczeństwo nadchodzi podziemi. Na przykład ze względu na spróchniałe lub zgniłe korzenie. Dlatego baczną uwagę powinniśmy zwracać na podstawę drzewa - dodaje Rinn.
Jak mówi Krystyna Ładyżyńska-Adamowicz, miejski konserwator ds. zabytkowej zieleni z Podkowy Leśnej, takie szkolenie powinien przejść każdy, kto podejmuje decyzje o usunięciu drzewa lub jego pozostawieniu:
- Takie szkolenie jest w pracy niezbędne. Ocena statyki drzewa, jego jakości jest niezwykle istotna przy podejmowaniu decyzji. To w ogóle nie jest prosta sprawa, bo drzewo przecież nic nam nie powie. Jeśli czegoś nie dotkniemy, nie zbadamy, to nie dowiemy się jaka jest wewnętrzna struktura drzewa. Nie będziemy też wiedzieli czy jest ono odporne na zginanie albo podatne na wykrot. Różnie może być, a po drugiej stronie jest bezpieczeństwo ludzi i mienia - mówi Ładyżyńska-Adamowicz.
Zdaniem konserwator z Podkowy Leśnej, każde miasto powinno mieć etatowego ogrodnika. - To byłaby osoba, która odpowiadałaby za przestrzenie zielone w mieście, ale również i za ich jakość. Im większa wiedza i kwalifikacje pracowników, tym lepiej - dodaje Ładyżyńska-Adamowicz.
Każdy, kto ukończy szkolenie prowadzone przez wrocławski Instytut Drzewa otrzyma oficjalną licencję Inspektora Drzew. Taki wymóg dla pracowników mających styczność z drzewami, stopniowo wprowadza już Kraków czy Warszawa.
Warsztaty i wykłady to element Kongresu Diagnostyki Drzew, który trwa do piątku w Arboretum w Pawłowicach.
Czytaj także:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.