Skutki walki z zimą zobaczymy na wiosnę – ostrzegają eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego
Kilkucentymetrową warstwę soli nie trudno zauważyć gołym okiem i choć to jeden z najpopularniejszych sposobów na pozbycie się śliskości, minusów tego rozwiązania jest znacznie więcej niż plusów. I nie mowa tu o zniszczonych butach czy korodujących samochodach, ale o wpływie na środowisko. Jak tłumaczy fitopatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego – Włodzimierz Kita sól to niezwykle szkodliwy nawóz dla roślin, a szkody jakie może wyrządzić w tak dużym stężeniu są nie do oszacowania:
- Destrukcyjny, fatalny, stężenie roztworu glebowego jest wtedy tak duże, że roślina nie jest w stanie pobrać wody, która jest w środowisku.
Urzędnicy mówią jednak, że wyboru nie mają. Sól na chodniki musi trafić, bo obowiązkiem miasta jest usuwanie tzw. śliskości – mówi Grzegorz Rajter z Urzędu Miejskiego:
- Wtedy kiedy mamy komunikat z IMGW, że mogą wystąpić opady śniegu, niestety nie zawsze ten śnieg spada, jesteśmy zobowiązani do tego żeby zabezpieczyć miasto przed powstawaniem śliskości.
Sól ma fatalny wpływ drzewa, krzewy czy trawę - mówi Włodzimierz Kita:
- Dobrze, że nie spadło troszkę śniegu, bo gdyby spadło, to wszystko zostałoby zgarnięte na trawniki i krzaki, a potem to wszystko na wiosnę zamiera.
Urzędnicy zapowiedzieli, że sprawdzą, czy ilość wykorzystywanej soli jest właściwa, jeśli będzie taka konieczność dawka zostanie zmniejszona. Jeśli jesteśmy świadkami przesalania chodników informacje możemy kierować do ekosystemu. O sprawie poinformowany został także zarząd zieleni miejskiej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.