Rafał Fronia o wyprawie na K2 [DZIENNIK WYPRAWY]
Dzień Świstaka. 2 lutego 2018 roku. Bezulicami base campu szaleje zamieć. Budzę się, otwieram oczy… siadam. Oglądaliście codzienną metamorfozę Billa Murraya w tym filmie? Przez jakie rzeki przechodził, przez jakie przepływał morza? Jak z dnia na dzień więzienie czasu robiło z niego innego człowieka?
Tu. W niemieście idealnym, uwięzieni nie tylko w czasie, ale i w świecie lodowca stajemy się innymi ludźmi. Uwierzcie, zdziwilibyście się jak ta postać w lustrze jest Wam obca.
ZOBACZ KONIECZNIE: Nasz człowiek na K2. Rafał Fronia w specjalnym raporcie dla Radia Wrocław
Ale nic nie trwa wiecznie. Gdy po dniach, może i tygodniach izolacji oswobodzeni słońcem wyleziemy z brzucha wieloryba, będziemy ciut inni. Jak więźniowie, którzy opuściwszy mury, na chudych nogach, z opuszczonymi ramionami, i zadzierają ze zdziwieniem głowy ku niebu.
My zadzieramy je ku szczytowi. Zarośnięte twarze, zapadnięte policzki. A Ona… śmieje się, drwi rozwianym pióropuszem, jakby mówiła: i co chłopcy? Próbujecie? Czy może macie już dość? I to jest ten moment, teraz zaczyna się prawdziwa walka. Góra, a naprzeciw Ci, którzy są silni, silniejsi od Dnia Świstaka, którzy za nic mają uwięzione w wielorybie głowy i myśli uwięzione w głowach. Pakują graty. Teraz góra już się nie śmieje…
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.