Rozmowa Dnia Radia Wrocław: Honorowy Konsul Republiki Indii

Dlaczego 30 lat temu wybrał Wrocław, co go wtedy najbardziej zaskoczyło i jakie teraz stawia sobie cele jako konsul? Gościem Radia Wrocław był dziś Kartikey Johri.

Posłuchaj rozmowy z Przedstawicielem Republiki Indii:

Jak się Pan czuje w nowej roli? 

Nie chcę być konsulem, ale pracować jako konsul- budować mosty między naszymi krajami.

Jak Pan trafi do Polski?

Pochodzę z inteligenckiego domu - mama była prorektorem, tato - adwokatem, cała rodzina była po studiach. Ja chciałem zostać informatykiem. Dostałem stypendium w Polsce i wyjechałem.

Wiedział Pan w ogóle, gdzie jedzie?

Nie. Jak wylądowałam w Warszawie byłem bardzo ciekawy, jak będzie wyglądał ten kraj. Z drugiej strony bardzo się balem - bo moja mama - najbliższa mi osoba, została 7 tys. kilometrów dalej. Wszystko mi się podobało, mimo że nic nie było. Cieszyłem się jak dziecko, byłem przekonany, że własnie tak wygląda zachód. 

Jaka była pora roku? Co najbardziej Pana zaskoczyło?

To był 11 września 1986 roku. 18 lat jeździłem po lewej stronie, taksówką jechałem pierwszy raz po prawej - to było największe zaskoczenie.

Na początku był Pan w Łodzi, ale później się przeniósł do Wrocławia. Dlaczego?

Bo jak patrzyliśmy na mapie, Wrocław był najcieplejszym miastem. Jak się okazało, nie tylko pod względem temperatury, ale i serdeczności ludzi. To był trafiony wybór.

Czy to prawda, że żonę znalazł panu Władysław Frasyniuk? I to na wniosek...Pana mamy?

Po emeryturze rodzice przyjechali i mieszkali z nami. W Indiach rodzice są zaangażowani w śluby - nasz był właśnie w hinduskim stylu. Moje żona była asystentką Władka i to on zaproponował, żebyśmy się spotkali. A teraz nie chce przyjmować ode mnie reklamacji.

Skąd decyzja, by zostać tu na całe życie?

Tutaj urodziła się moja świadomość. Obserwowałem wszystkie zmiany - Jaruzelski mi dał naukę, Mazowiecki mi dał możliwość stworzenia biznesu. Wszystko było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Nie wiem, kiedy minęło te 30 lat.